Reklama
Rozwiń

Hotelowy boom nad Wisłą trwa

Biznes i turystyka napędzają popyt na usługi hotelowe, kolejne marki szykują się do wejścia na nasz rynek. Potencjał polskich miast jest daleki od wyczerpania

Publikacja: 26.06.2019 09:41

Hotel ma być doświadczeniem. Na dachu Puro w Warszawie mieści się restauracja

Hotel ma być doświadczeniem. Na dachu Puro w Warszawie mieści się restauracja

Foto: materiały prasowe

14,2 tysiąca pokojów w hotelach aktualnie funkcjonujących w Warszawie i 11,8 tysiąca w Krakowie - mimo szybko rosnącej liczby inwestycji nasze główne miasta są w tyle za europejskimi gigantami. Berlin ma bazę liczącą 66,4 tysiąca pokojów, Praga - 35,8 tysiąca, a Frankfurt - 28,4 tysiąca.

- Te liczby pokazują, że polskie miasta mają olbrzymi potencjał rozwoju. Tylko w tym i w zeszłym roku w Warszawie otworzyło się 12 hoteli, więcej niż w Berlinie - mówi dyrektor ds. doradztwa hotelowego w firmie JLL Agata Janda. - Dostrzegamy duże zainteresowanie kolejnych światowych marek wejściem do Polski, począwszy od nowych konceptów, zgodnych z filozofią współdzielenia po marki ultraluksusowe - dodaje.

Kluczem jest lokalizacja, ale podaż gruntów w ścisłym centrum jest ograniczona. Nie brakuje podmiotów zainteresowanych konwersją starszych budynków na hotele, ale dużo nowych obiektów powstaje w sojuszu z deweloperami realizującymi inwestycje wielofunkcyjne. - Wraz z tym trendem obserwujemy nowe formy współpracy. Umowę o zarządzanie lub franczyzy uzupełnia klasyczna umowa najmu - marka hotelowa płaci właścicielowi obiektu czynsz jak każdy inny najemca - mówi Janda. - Taka forma powoduje, że cały obiekt generujący stabilne przepływy z najmu jest atrakcyjny dla inwestorów z rynku nieruchomości - zaznacza.

Warszawa jak Berlin, Kraków jak Praga

Warszawa to przede wszystkim biznesowy hub tej części Europy i nadal dynamicznie rozwijający się rynek biurowy. Przekłada się to na duży popyt na pokoje hotelowe dla klientów biznesowych. Oznacza to duże obłożenie w ciągu tygodnia, w weekendy hotele - zwłaszcza te położone poza ścisłym centrum - muszą mocniej konkurować o gości i akceptować niższe stawki, gdy w wielu innych europejskich metropoliach ceny są najwyższe właśnie w weekendy.

- Warszawa nie ma takiej możliwości przyciągania jak czeska Praga - jedno z najchętniej wybieranych przez turystów miast w Europie po Londynie, Paryżu i Rzymie. Może za to pójść drogą Berlina, który jest również zagłębiem biznesowym, ale potrafi zachęcić do odwiedzin. Berlin funkcjonuje jako centrum hotelowego designu i lifestyle'u, jest modny, hipsterski, imprezowy - wskazuje Janda. W dwa razy większej od Warszawy niemieckiej stolicy hoteli jest sześć razy więcej.

- Warszawa też może zbudować pozycję miejsca na weekendowe wypady jako unikalny przykład postkomunistycznego miasta, które wciąż przechodzi transformację. Niewątpliwym atutem naszej stolicy jest, bardziej niż w przypadku Berlina, międzynarodowy charakter, dzięki rozwiniętej komunikacji lotniczej. Z Lotniska Chopina można bezpośrednio polecieć między innymi do Seulu, Tokio, Miami, Los Angeles, Toronto czy Dubaju. Nie można też zapominać o popycie wewnętrznym. Polacy bogacą się i podróżują - podkreśla Janda.

Rynkiem o dużym potencjale jest także Kraków, który staje się atrakcyjną alternatywą dla coraz bardziej zatłoczonej Pragi. Stolicę Małopolski w zeszłym roku odwiedziło 2,65 miliona turystów, podczas gdy Pragę 9 milionów.

- Obserwujemy duże zainteresowanie hoteli luksusowych tym rynkiem. Rozszerzenie oferty o obiekty pięciogwiazdkowe wpłynęłoby na rozszerzenie profilu turystów o tych najzamożniejszych, których widać w Pradze - mówi Janda. Wyzwaniem jest z pewnością znalezienie odpowiedniego miejsca na hotel, szczególnie w obrębie Starego Miasta.

Chłonność jest jeszcze duża

Ekspertka podkreśla, że w odróżnieniu od innych państw naszego regionu Europy polski rynek jest mocno zdywersyfikowany, nie ogranicza się do stolicy. Pod tym względem bliżej nam do zachodniej Europy. Poza Warszawą i Krakowem dobrze rozwijają się Wrocław i Trójmiasto oraz Poznań, Łódź i Katowice - wszystkie aglomeracje, gdzie rozwija się biznes i przybywa biur. Na boom składają się nie tylko inwestycje w klasyczne hotele. Równolegle rozwijają się obiekty aparthotelowe, w aglomeracjach kwitnie baza prywatnych apartamentów wynajmowanych przez internetowe platformy.

- Z naszych obserwacji wynika, że popyt jest tak olbrzymi, że w szczycie sezonu - a na przykład w Gdańsku mówimy nawet o ośmiu miesiącach w roku - hotele raczej nie mają kłopotów z obłożeniem. Alternatywne formy wybierane są przede wszystkim na pobyt dłuższy albo przez rodziny z dziećmi - mówi Janda. - Mamy pytania od operatorów działających wyłącznie w tym sektorze rynku, oni również są zainteresowani wejściem do Polski ze swoimi markami - dodaje.

Z analiz JLL wynika, że w ubiegłym roku ponad 30 firm poszukiwało lokalizacji pod budowę hotelu w Polsce, a oferowane przez nie ceny spowodowały wzrost cen tych nieruchomości - poza gruntami na celowniku były kamienice i inne budynki nadające się do przebudowy. Dla hotelarzy najbardziej perspektywiczne są rynki, które zapewniają zarówno popyt biznesowy, jak i turystyczny.

Zdaniem ekspertów w samej tylko Warszawie w ciągu trzech lat liczba miejsc noclegowych może zwiększyć się nawet o 30 procent. Inwestycyjny boom we wszystkich segmentach nieruchomości stwarza też wyzwania. Poza relatywnie niską podażą gruntów pod hotele i rosnącymi kosztami budowy jednym z głównych czynników ryzyka jest deficyt wykwalifikowanych pracowników hotelowych.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku