Do rozpoczęcia zimowej olimpiady w Soczi pozostały tylko trzy tygodnie. Mimo to dostępne są nadal bilety na rozgrywki sportowe, które na rynku wtórnym utrzymują pierwotne ceny, oraz tanie bilety lotnicze i miejsca w hotelach. Tyle że to, co jest „tanie" w Soczi, nie musi być rzeczywiście tanie. – Nie zauważyliśmy dużego zainteresowania podróżami na zbliżające się igrzyska – mówi Bartłomiej Płoskonka, menedżer ds. marketingu w internetowym biurze podróży eSky.pl.

W dniach, w których będą rozgrywane igrzyska, ceny biletów lotniczych z Polski wahają się od 1700 do 3800 złotych. Przed igrzyskami można tam jeszcze dolecieć z przesiadką w Moskwie i kilkugodzinnym oczekiwaniem na połączenie za około 1400 złotych. Ale już na dwa bilety na finał rozgrywek hokejowych oraz na mecz o brązowy medal trzeba wydać 3600 dolarów.

Potrzeby będzie też nocleg. – Najtańsza oferta, którą dysponujemy to 180 zł za dobę dla dwóch osób, 20 km od centrum miasta. Mamy kilkadziesiąt rezerwacji w tym terminie. Jest ich więcej niż zazwyczaj, ale nie są to znaczące różnice. Chociaż linie lotnicze – chociażby Aerofłot – oferowały bilety w promocyjnych cenach i na luty, i na marzec 2014 – mówi przedstawiciel eSky.pl.

Polacy, którzy nie pchają się do Soczi, nie są wyjątkiem. Marlies Hoedemaker, sekretarz unijnej organizacji zajmującej się sprzedażą biletów na imprezy sportowe na rynku wtórnym, przyznaje, że dostępność biletów na rozgrywki olimpijskie jest znacznie większa niż popyt na nie. A wiele biletów na rynku wtórnym można wciąż kupić po pierwotnych cenach, mimo że 70 procent wszystkich biletów zostało zarezerwowanych wyłącznie dla Rosjan. Wprawdzie gospodarze twierdzą, że sprzedaż idzie zgodnie z oczekiwaniami, ale jest po prostu drogo.