W całej Polsce tylko w te wakacje udaremniono wwiezienie prawie setek zakazanych przedmiotów. Próby przemytu mają miejsce przez cały rok, ale proceder przybiera na sile od czerwca do września, gdy turyści wracają z urlopu.
Czasem jest to wynik niewiedzy podróżnych, ale zdarzają się też przypadki świadomego przemycania skór zwierząt i wyrobów z zakazanych materiałów pochodzących z chronionych zwierząt i roślin. Dlatego celnicy bardzo dokładnie sprawdzają, głównie turystów, którzy wracają z biednych krajów.
- Tutaj działa niestety aspekt ekonomiczny. Zakazane przedmioty czy żywe zwierzęta żyjące pod ochroną są przywożone z biednych krajów, gdzie tubylcy sprzedają je, bo to ich jedyne źródło utrzymania. A Polacy często zachwyceni niskimi cenami, zwyczajnie ryzykują - mówi Marcin Jasiński z warszawskiego urzędu celnego.
Wśród najcenniejszych zarekwirowanych w tym roku pamiątek znalazła się wyprawiona skóra wilka, którą przywieźli mongolscy turyści. Zostali za to ukarani kilkutysięczną grzywną.
Pamiętać trzeba jednak, że jeśli celnicy znajdą w naszej walizce pamiątki, których przywóz jest zabroniony, grzywna to najniższa kara za przemyt, bo można tez trafić do więzienia