Pomyślmy o sieci restauracji. Nazwijmy ją Subwings Sandwich Shop. Cena połowy kanapki byłaby tam dwa razy większa niż całej kanapki. Ceny szłyby w górę, im bliżej byłoby pory lunchu. Subwings uważnie również przyglądałaby się konkurencji. Gdyby Joe Subs wyrzucił z menu kanapkę z salami, Subwings szybko podwyższyłby dwukrotnie cenę takiego dania w swoim menu. Klienci musieliby też zostawiać tacki w odpowiedniej pozycji przed wyjściem z lokalu.

Sklep online Airmazon.com oferowałby m.in. dżinsy. Ich cena była najniższa w każdy wtorek i środę lutego, najwyższa w grudniu, w sezonie świątecznym. Dżinsy kupowane od razu mogłyby być nawet dziesięciokrotnie droższe od tych zamawianych 30 dni naprzód. Airmazon.com proponowałby też program lojalnościowy. Można by zbierać punkty i wymieniać je na produkty, ale byłyby małe szanse na dostanie pożądanego produktu w interesującym nas momencie.

Hotel L'Aire oferowałby gościom tylko niemal puste pokoje. Za łóżko trzeba by płacić dodatkowo, podobnie jak za korzystanie z prysznica. Klienci musieliby też przynieść własnego pilota do telewizora lub wypożyczyć go za 3 dolary za noc. Zameldowanie się w hotelu drogą internetową byłoby bezpłatne, ale zrobienie tego w recepcji kosztowałoby nas już 25 dolarów.