W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku liczba turystów zagranicznych odwiedzających ten kraj zmniejszyła się o 14 procent, a liczba wojażujących za granicę Argentyńczyków wzrosła o 15 procent. Ci pierwsi zostawili 2,6 mld dolarów, z kraju wypłynęło tą drogą 2,7 mld dolarów. W tym roku może być w tej dziedzinie pierwszy deficyt od 2001 roku.
- To kolejne obciążenie bilansu płatniczego kraju - uważa Michael Henderson, specjalista od rynków wschodzących w Capital Economics w Londynie.
Od dwóch lat rząd Argentyny korzysta z rezerw walutowych banku centralnego, by spłacać posiadaczy obligacji tego kraju. Dziewięć lat po tym, jak rekordowe bankructwo na kwotę 95 mld dolarów pozbawiło go możliwości pozyskiwania pieniędzy na międzynarodowym rynku finansowym.
Szybki wzrost cen, w tym wina i wołowiny, zniechęca cudzoziemców do odwiedzania tego kraju, których wcześniej przyciągała możliwość kupienia tanich wyrobów ze skóry i niedrogiego jedzenia.
Coraz częściej narzekają argentyńscy winiarze, gdyż ich winnice, dotąd jedna z największych atrakcji dla cudzoziemców, odwiedza coraz mniej turystów. Zarazem ponoszą oni coraz większe koszty wytwarzania. W ciągu roku zwiększyły się one o około 30 procent, szacuje Cara Lester z firmy handlowej Anuva Wines. Jej zdaniem w tym roku ruch był mały, a kupujący coraz częściej zadowalają się kilkoma butelkami zamiast całą skrzynką. W okresie krótszym niż rok cena butelki najtańszego musującego wina wzrosła z 18 peso (3,69 dolara) do 24 peso.