Jak wyjaśniają eksperci, jest to efekt niepewnej sytuacji w strefie euro, nie tylko w Grecji, ale także w Hiszpanii i Włoszech. Nasza waluta osłabia się, gdy inwestorzy w obawie przed ryzykiem wycofują się z rynków uznawanych przez nich za słabo rozwinięte, a więc m.in. z polskiego.
Droższe wakacje
Rok temu nasze zagraniczne wojaże były tańsze, ponieważ za dolara płaciliśmy około 20 procent mniej niż dzisiaj, a za euro około 7 procent. Obecnie euro kosztuje około 4,3 zł, a dolar około 3,4 zł, choć jeszcze na początku czerwca kursy tych walut wynosiły odpowiednio: 4,4 zł oraz 3,6 zł.
Trzeba pamiętać, że podawany jest kurs średni. Za daną walutę w rzeczywistości zapłacimy nieco drożej, czyli po tzw. kursie sprzedaży (po jakim kantor czy bank sprzedaje nam walutę). Jeśli zaś wrócimy z wakacji i nie wydamy wszystkich pieniędzy, to obcą walutę wymienimy na złote po kursie kupna (tym niższym).
Z dolarami do Egiptu
Często turyści jadąc do krajów spoza strefy euro, np. do Egiptu czy Turcji, mają dylemat: czy lepiej zabrać ze sobą dolary lub euro, czy walutę kraju docelowego.
– Kupowanie w Polsce mało popularnych walut jest z reguły droższe niż dolarów albo euro i ich wymiana na lokalną walutę na miejscu – wyjaśnia Halina Kochalska, analityk z Open Finance.