Danuta Walewska: W tym roku w Europie upadło już osiem linii lotniczych. Czy jest pan zaniepokojony taką sytuacją?
Tony Tyler: To bardzo trudny rok dla lotnictwa. Z jednej strony mamy bardzo drogie paliwo, z drugiej kryzys w Europie, czyli przychody rosną wolno, a wydatki szybko. W efekcie słabsi gracze znaleźli się poza rynkiem. W tym trzech naprawdę liczących się – Cimber, Spanair i Malev.
Jak w tej sytuacji ocenia pan sytuację polskiego LOT-u?
Od dwóch lat ta linia robi nieustanne postępy, a w ostatnich miesiącach widzę stale poprawiające się wyniki przewozowe. Ale przed tą linią też stoją wyzwania. LOT skazany jest na bardzo drogie paliwo w Warszawie, która jest jego główną bazą, restrukturyzacja nadal trwa, trzeba będzie przyjąć nową flotę. Otwarcie połączenia do Pekinu z pewnością zakończy się sukcesem, choć na to trzeba będzie trochę poczekać. Ale w przyszłości wszystko razem przyczyni się do poprawy wyników. LOT-owi pomoże i to, że prezesi przestali się tak często zmieniać, więc pierwszy raz od dawna ma ciągłość w zarządzaniu.
Jakie wyniki prognozuje IATA dla europejskiego lotnictwa w tym roku?