Jan Korsak

O nieodkrytej stronie Mazur i tym, co Polska może zyskać, jeśli region ten okaże się największym cudem natury na świecie, Monice Kruszewskiej-Mikuckiej opowiada Jan Korsak, prezes Polskiej Izby Turystyki

Publikacja: 30.09.2011 01:10

Jan Korsak

Foto: First Class

Czy Mazury mają szansę na wygraną w konkursie na Siedem Cudów Natury?

Mam nadzieję, że Mazury wygrają. Został podjęty bardzo duży wysiłek zbiorowy, by tak się stało. Akcja promocyjna objęła nie tylko Polskę, ale też inne kraje, w tym Japonię, USA, Niemcy, Litwę, Ukrainę, Włochy czy Hiszpanię. Zaangażowali się w nią politycy, z prezydentem i premierem na czele, oraz artyści.

Ale największa nadzieja w obywatelach – potrzeba, by jak najwięcej osób oddało swój głos na Mazury. Miejmy nadzieję, że ta mobilizacja przyniesie efekt. Ten region jest skazany na turystykę, nie ma dla niego lepszej szansy na dalszy rozwój. W zasadzie już dostanie się do finałowej dwudziestki ósemki, w której znajduje się Wielki Kanion Kolorado i Amazonka, to ogromny sukces, który powinien uświadomić Polakom, że w kategorii niezwykłej przyrody należymy do światowej ligi.

Co się zmieni w Polsce, jeśli Mazurom uda się zająć pierwsze miejsce?

Jeśli Mazurom się uda, staną się dźwignią, która podniesie inne regiony kraju. Wygrana Mazur to promocja dla całej Polski i innych pięknych, choć nieznanych szerzej miejsc, jak choćby Jura Krakowsko-Częstochowska i Szlak Orlich Gniazd.

Urodziłem się na Mazurach, ale teraz mieszkam w Częstochowie. To miasto ma ogromny, choć niewykorzystany potencjał. Co roku na Jasną Górę przyjeżdża 5 – 7 milionów pielgrzymów. Przyjeżdża i... wyjeżdża, bo miasto nie ma im nic do zaoferowania. Wydaje się wręcz, że nie jest zadowolone z tego rodzaju odwiedzających. Tam nie ma nawet aquaparku, niczego, co zachęciłoby pielgrzymów do ponownego przyjazdu, tym razem w charakterze turystów.

Pojawiają się pomysły, by od każdego pielgrzyma pobierać po 2 złote.

Co za niefortunne myślenie! Wystarczy trochę pokombinować, a ci ludzie zostawią tu o wiele więcej, i to z własnej woli.

Jest w Częstochowie stara fabryka zapałek z muzeum. Mamy co roku największą i najdłużej trwającą w Polsce żywą szopkę. Przed wojną mieszkało tu 60 tysięcy Żydów, których dzieje można by odtworzyć. W Częstochowie w czasie wojny znajdowały się liczne fortyfikacje. Jest historia związana z Armią Krajową, której dowódcy spotykali się na Jasnej Górze. Swój pierścień zostawił tam John Fitzgerald Kennedy, który odwiedził to miasto tuż przed wybraniem go na prezydenta USA.

Jest masa historii, którymi można zaciekawić turystów. Niewielu o nich wie i woli odwiedzić położony trochę ponad 100 km dalej Kraków. Mam nadzieję, że fakt, iż fala zagranicznych turystów, która napłynie na Mazury, będzie z pewnością chciała zobaczyć w Polsce coś więcej, zmobilizuje władze takich miast jak Częstochowa, do wzmożonego wysiłku umysłowego.

Czy chętni do zobaczenia „mazurskiego cudu" na własne oczy nie poczują się zawiedzeni ubogą infrastrukturą drogową i hotelową?

Niewątpliwie udział Mazur w konkursie i możliwa wygrana to poważne wyzwanie dla inwestorów oraz decydentów politycznych. Turystyka opiera się bowiem na ludziach i ich pomysłach. Wiele jest do zrobienia, by turyści chcieli ten region tłumnie odwiedzać. Nie ukrywajmy, infrastruktura drogowa czy połączenia kolejowe z Mazurami są wciąż słabe. Niemcom nie opłaca się wypad do nas na weekend, bo na sam dojazd stracą połowę tego czasu.

Są drogi, ale wąskie i niebezpieczne. Jest lotnisko w Szymanach, ale małe i praktycznie martwe. Są hotele, ale wciąż ich za mało. Gdyby to wszystko usprawnić, zrobilibyśmy bardzo duży krok naprzód. Na szczęście, cały czas coś się dzieje – budowane są nowe drogi, powiększa się baza hotelowa.

Mazury kojarzą się Polakom z jeziorami. Czy tak powinni je postrzegać także przyjezdni z zagranicy? Co powinniśmy promować?

Już samo hasło „Mazury Cud Natury" wskazuje, że ten region jest wyjątkowy. I tak jest. Natomiast kojarzenie Mazur, a w zasadzie Warmii i Mazur – bo taka jest pełna nazwa regionu – jedynie z jeziorami i sportami wodnymi byłoby błędem.

Tam jest niezwykle bogata, niekiedy dramatyczna historia łącząca wiele narodów. To chociażby historia Krzyżaków, po których pozostały niezwykłe zamki oraz budowane przez nich wsie. Niektóre zamki – jak ten w Lidzbarku Warmińskim czy Rynie – pełnią funkcje hotelowe, inne są obiektami, które wyłącznie można zwiedzać. To także historia wielu religii, biskupów warmińskich, gdyż przed laty Warmia była katolicka, a Mazury protestanckie.

Tu znajdują się miejsca związane ze znanymi ludźmi. Kopernik był kanonikiem warmińskim, zmarł we Fromborku. Z kolei w Morągu urodził się Johann Gottfried von Herder – niemiecki pisarz i filozof z okresu oświecenia. Tam jest też muzeum jego imienia. Z tymi terenami związane są znane niemieckie rody. Pozostałości po ich majątkach zostały prawie doszczętnie zniszczone. Ogromną szansą dla Mazur byłoby odtworzenie ich pałaców zrównanych z ziemią przez Armię Czerwoną lub na skutek panowania systemu komunistycznego. Należałoby przywrócić wiedzę dotyczącą tych ludzi i ich dziejów.

Nie zapominajmy o Wilczym Szańcu – głównej kwaterze Hitlera znajdującej się pod Kętrzynem.

To był wyjątkowo czarny charakter, ale działał na tych terenach, więc należałoby podać informację o tym do szerszej wiadomości, odtworzyć szczegóły jego operacji, dowodzenia. W Ogrodzieńcu koło Olsztynka była siedziba rodowa, pałac Paula von Hindenburga, który został marszałkiem Rzeszy i właśnie tu w 1933 r. symbolicznie przekazał władzę Hitlerowi. Teraz to miejsce to tylko zgliszcza. Można by odbudować te miejsca, przywrócić historię. To by przyciągało turystów przez cały rok, nie tylko latem, gdy można popływać na żaglówkach.

Czy ma Pan pomysł, jak zachęcić do przyjazdów amatorów żeglarstwa z innych krajów niż Polska i Niemcy?

Można wykorzystać system połączonych ze sobą jezior oraz ich dostęp do morza. Przy okazji, dzięki napływowi turystów, zyskają regiony położone obok Mazur, czyli Warmia, Podlasie, a nawet Mazowsze.

Ewenementem na skalę europejską, a może i światową, jest połączenie dwóch jezior – Pniewskiego i Drużno oddalonych od siebie o 11 kilometrów, których różnica poziomów wynosi 100 metrów. Jest to część Kanału Elbląskiego, na którą składa się pięć pochylni, po których na specjalnych platformach przetacza się statki. Wszystko to wygląda tak, jakby czas zatrzymał się 170 lat temu, gdy budowano ten fragment kanału.

Z kolei jezioro Drużno poprzez Zalew Wiślany łączy się z morzem. Gdyby udrożnić niektóre fragmenty tej trasy, jak choćby to płytkie jezioro, można by dopłynąć na wielkie jeziora mazurskie przez Bałtyk z portów zachodniej Europy, jak Amsterdam.

Jakie jeszcze cuda kryją Mazury?

Jest tam wiele unikatów na skalę światową. Jak na przykład lipy, które osiągają do 35 metrów wysokości. Próbowano wysiewać ich nasiona w innych miejscach, ale nigdzie nie udało się osiągnąć takiego efektu. Po prostu między Morągiem a Pasłękiem, gdzie rosną, występuje specyficzny mikroklimat. W lipcu pachnie tam bajkowo. W miejscowości Kadyny rośnie największy w Polsce dąb. Ma około tysiąca lat. Liczne pomniki przyrody, zwarte zasoby leśne to wspaniałe atrakcje turystyczne.

Nie zapominajmy też o kuchni regionalnej, która zrodziła się na skutek mieszaniny kultur, w tym kresowej. Słynie ona również ze wspaniałych tradycyjnych nalewek. Niegdyś była tu także cała sieć browarów. Mazury to też owoce lasu i jezior: grzyby, dziczyzna i ryby. Na polowania przyjeżdżali tu dygnitarze z Europy Wschodniej, a także król hiszpański Juan Carlos. Mazury to też cała turystyka aktywna – od żeglarstwa i kajakarstwa po narciarstwo biegowe. To wszystko trzeba uświadomić zagranicznych turystom.

Jak Pan ocenia promocję polskich regionów?

Przez ostatnie trzy lata dokonał się olbrzymi postęp w tym zakresie. To w ogromnej mierze zasługa Polskiej Organizacji Turystycznej, która znakomicie wykorzystuje przyznane na ten cel środki unijne. Pomysły na promocję Polski są niestandardowe, oryginalne, budzą zainteresowanie na całym świecie. Uważam jednak, że wciąż problemem Polski jest to, że postrzega się turystykę przez pryzmat trampa z plecakiem. Tymczasem to ogromny biznes. Przychody z turystyki generują większą część PKB niż górnictwo z hutnictwem razem wzięte. To ważne, żeby stawiać na tę gałąź gospodarki.

 

Głosuj na Mazury!

a) Wyślij SMS na numer 7155, wpisując w treści: MAZURY (zapisane wielkimi lub małymi literami). Koszt SMS-a wynosi 1zł netto (całkowity koszt to 1,23 zł).

lub

Czy Mazury mają szansę na wygraną w konkursie na Siedem Cudów Natury?

Mam nadzieję, że Mazury wygrają. Został podjęty bardzo duży wysiłek zbiorowy, by tak się stało. Akcja promocyjna objęła nie tylko Polskę, ale też inne kraje, w tym Japonię, USA, Niemcy, Litwę, Ukrainę, Włochy czy Hiszpanię. Zaangażowali się w nią politycy, z prezydentem i premierem na czele, oraz artyści.

Pozostało 95% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek