Betlej: Nie warto bać się Turcji

Biuro podróży, które zaoferuje tanie wyjazdy do Turcji, Egiptu i Tunezji dla wchodzących na rynek turystyki wyjazdowej mieszkańców małych miast i wsi może odnieść w tym roku spektakularny sukces – przekonuje ekspert

Publikacja: 06.02.2017 00:07

Betlej: Nie warto bać się Turcji

Foto: Filip Frydrykiewicz

Nie należy zbytnio martwić się ostatnimi danymi o sprzedaży w biurach podróży, bo są one tylko pozornie negatywne – wyjaśnia na początku coponiedziałkowej analizy prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej. I wskazuje, że wprawdzie ostatni raport Polskiego Związku Organizatorów Turystyki z systemu rezerwacyjnego MerlinX ("PZOT: Tąpnięcie sprzedaży w biurach podróży") pokazał spadek sprzedaży rok do roku w imprezach lotniczych o 11,7 procent, ale „był on wynikiem bardzo wysokiej bazy odniesienia [sprzed roku], spowodowanej ówczesnym rekordowym poziomem liczby sprzedanych imprez. Był on tak mocno wyśrubowany, że udało się go przekroczyć dopiero w ostatnim tygodniu maja 2016 roku, a więc nieomalże na progu letnich wakacji".

Jak dodaje ekspert, w wartościach bezwzględnych sprzedaż uległa kolejny raz poprawie i ustanowiła nowy rekordowy w tym sezonie poziom wyższy o około 10 procent od wyniku z poprzedniego tygodnia prawdopodobnie nieco przekraczając przy tym poziom sprzedaży 45 tysięcy imprez w branży jako całości. Był to poziom ponad dwukrotnie wyższy od przeciętnej tygodniowej odnotowywanej w grudniu.

Traveldata pokazuje porównanie wyników sprzedaży na wykresach.

Źródło: Opracowanie Instytutu Traveldata na podstawie danych z systemu MerlinX

Ujemna dynamika sprzedaży wycieczek w ostatnim tygodniu stycznia – komentuje Betlej - była wynikiem bardzo wysokiej bazy odniesienia, natomiast mało satysfakcjonująca dynamika w grudniu i pierwszych tygodniach stycznia – szczególnie w porównaniu z bardzo dobrym październikiem i listopadem – była odreagowaniem przejściowego znacznego pogorszenia się nastrojów konsumentów, wywołanych politycznym zamieszaniem w Sejmie. A ponieważ stopniowo emocje opadają , „zarówno w lutym jak i w marcu, powinniśmy obserwować powrót lepszego niż ubiegłoroczny przebiegu sprzedaży".

Jak zmieniała się geografia wyjazdów

W swoim cotygodniowym materiale prezes Traveldaty wraca jeszcze do kwestii zmiany geografii wyjazdów Polaków w ostatnich latach. Z jednej strony strach przed zamachami, a z drugiej wzrost wynagrodzeń i zatrudnienia w kraju, mała inflacja i programy socjalne, które zasiliły dochody gospodarstw domowych spowodowały, że turyści mniej wyjeżdżali do Tunezji, Egiptu i Turcji, a więcej do Grecji, Hiszpanii i innych krajów.

Aby otrzymać liczbę faktycznych turystów należy podane wartości podzielić przez dwa.

Źródło: Opracowania Instytutu TravelDATA na podstawie danych ULC

 

Autor zamieszcza krótkie komentarze do sytuacji w poszczególnych latach:

Rok 2012 – mimo że był to rok słabszych wakacji w biurach podróży od poprzedniego (spadek w czarterach o 6,8 procent) zaznaczył się on istotnym wzrostem liczby pasażerów czarterowych, odwiedzających Egipt i mniejszym Tunezję. Było to odreagowanie po tzw. arabskiej wiośnie, która zniechęciła do wyjazdów w te rejony część turystów, ale po uspokojeniu sytuacji popyt na te kierunki w pewnej mierze powrócił.

Na spadki w Grecji i Hiszpanii, jako na kierunki droższe w odróżnieniu od np. Bułgarii, wpływ wywierała szybko spadająca dynamika dochodów ludności, a w Grecji dodatkową przyczyną był kryzys ekonomiczny powodujący nawet powstanie dyskusji o tzw. Grexicie.

Rok 2014 (i 2013) – w tym okresie zasadnicze kierunki wykazywały podobną dynamikę, będącą gównie zasługą bardzo dobrego roku 2014 (w 2013 były lekkie spadki), a większy wzrost w Grecji wynikał z dodatkowego odreagowania po bardzo słabym roku 2012. Ujemna dynamika w Egipcie była rezultatem silnego spadku w 2013 roku (niepokoje społeczne po odsunięciu od władzy prezydenta Mursiego, 3 lipca 2013 roku), który nie został w pełni odreagowany wzrostem w 2014 roku.

Rok 2015 – duży wzrost w Grecji i w Bułgarii, funkcjonujących jako kierunki zamienne dla Tunezji i Egiptu, które ucierpiały po marcowym, a zwłaszcza czerwcowym, zamachach terrorystycznych w Tunezji. Początkowo sporo zyskiwała też Turcja, ale wzrost w niej osłabiły słabe wyniki końcówki sierpnia, września i października, również spowodowane wzrostem obaw przed terroryzmem.

Rok 2016 – przyniósł bardzo duży spadek w Turcji (około 250 tys. osób) oraz dalszą marginalizację Egiptu (prawie 50 tys. osób). Połowę tych problemów (300 tys. osób) rozwiązał wzrost popytu na Hiszpanię (84 tys.) i Bułgarię (65 tys.), a drugą połowę na pozostałych kierunkach, w tym w doznającej w 2016 roku lekkiej zadyszki Grecji. W rezultacie wakacje 2016 roku zakończyły się na poziomie niemal identycznym jak rok wcześniej (spadek w granicach 0,1 procent). Wielkie zmiany lepiej widoczne na przestrzeni kilku lat

W lepszej ocenie skali zmian w geografii czarterowych wyjazdów polskich turystów na przestrzeni lat 2012 - 2016 pomaga zestawienie liczb podróżnych z 2016 roku na tle średniej z czterech lat 2012 – 2015 – pisze Betlej.

Źródło: Opracowania Instytutu TravelDATA na podstawie danych ULC

Widoczne są – zwraca uwagę ekspert - znaczne wzrosty na trzech głównych kierunkach uważanych za bezpieczne (w sumie plus 383 tys.) i spadki w podobnej wielkości na trzech kierunkach budzących obawy turystów (w sumie minus 380 tys.). Jeśli wziąć pod uwagę nie tylko zmiany w okresie wakacji, ale w całym sezonie letnim (bez października) to odpowiednie zmiany wynoszą plus 740 tys. osób dla trzech kierunków bezpieczniejszych i minus 790 tys. osób dla trzech pozostałych.

Postrzeganie przez turystów cieszących się niegdyś bardzo dużą popularnością kierunków tanich i dobrych jakościowo jako dość ryzykownych spowodowała zmianę wyboru przez blisko 400 tysięcy osób, a biorąc pod uwagę tylko okres wakacji, przez prawie 200 tysięcy. Takie przesunięcie geografii wyjazdów bez istotniejszego uszczerbku w ogólnej liczbie wyjeżdżających turystów było możliwe zarówno dzięki ich zwiększonej sile nabywczej (wyższe dochody gospodarstw domowych), jak i obniżeniu oczekiwanych wymagań na kierunkach droższych (np. mniej gwiazdek – ograniczanie kosztów) – wyjaśnia autor.

Turyści jechali nie tam gdzie chcieli

To wszystko potrzebne było, by wyjaśnić, że obecne proporcje wyjazdów polskich turystów są w dużym stopniu wymuszone przez niespotykane wcześniej obawy przed terroryzmem. Raczej nie odpowiadają one jednak rzeczywistym preferencjom wielu wyjeżdżających, są raczej kompromisem między ich obawami a finansowymi możliwościami.

Jakie stąd wnioski? Zdaniem eksperta, obecny wzrost dochodów z pracy i z programów socjalnych osób z tzw. Polski B zachęci je do kupowania wycieczek w biurach podróży. Raczej jednak nie będzie ich jeszcze stać na droższe kierunki i „w konsekwencji może to hamować ich wchodzenie na rynek zagranicznej turystyki wyjazdowej lub w wypadku zdecydowania się na wyjazd, może zamiast zadowolenia spowodować frustrację".

Problem ten poruszył w niedawnym wywiadzie dla portalu Turystyka.rp.pl – pisze dalej Betlej - prezes biura podróży Itaka Mariusz Jańczuk: „Ludzie pojechali tam (do Hiszpanii) w tym roku płacąc duże pieniądze za średnie hotele. A ponieważ byli to klienci, którzy zwykle do Hiszpanii nie jeżdżą, nie znają tego kierunku i jego warunków, wrócili rozczarowani. Przyzwyczajeni byli do standardu tureckiego, tunezyjskiego czy egipskiego, gdzie obsługa nadskakuje turystom. (...) W Hiszpanii tego nie ma. Jeśli ci ludzie będą mieli w nowym sezonie wybór, to nie pojadą do Hiszpanii (całość: "Itaka: Wkrótce pokażemy produkt, jakiego w Polsce jeszcze nie było").

Wydaje się, że tu jest pies pogrzebany – ciągnie swój wywód autor. Jego zdaniem biura podróży nie mają ofert dla średniozamożnych klientów z małych miast i ze wsi „wkraczających na rynek turystyki wyjazdowej". Z jednej strony boją się kierunków „niebezpiecznych", z drugiej nie stać ich jeszcze na zastępcze, jak Hiszpania i Grecja.

„Jest to poważna niedogodność dla dalszego rozwoju koniunktury w branży, gdyż potencjalny popyt na kierunki o najlepszej relacji jakości do ceny (zwłaszcza Turcję i Egipt) pozostaje w dużym stopniu blokowany".

Gdzie tanie linie nie mogą, tam touroperatora posłać

Innym problemem dla touroperatorów jest konkurencja tanich linii lotniczych. Betlej wyróżnia trzy strefy turystyczne. Pierwsza to kraje Unii Europejskiej, ale bez Grecji i Bułgarii. Tam presja tanich przewoźników jest największa, a ich oferta „rośnie szybciej niż oferta biur podróży". Dotyczy to zwłaszcza Włoch, Portugalii i Hiszpanii. Wiele nowych połączeń powstaje w obszarze Adriatyku i Morza Tyrreńskiego. Ostatnio Ryanair ogłosił, że od listopada otwiera 14 nowych połączeń z Krakowa, w tym jedno na kierunku turystycznym (Marakesz), a sześć na kierunkach biznesowo-turystycznych lub turystyczno-biznesowych (Barcelona, Lizbona, Marsylia, Neapol, Tel Awiw i Sewilla) (więcej: "14 nowych kierunków Ryanaira z Krakowa").

Druga strefa to kierunki przeżywające ostatnio najazd turystów, czyli Grecja i Bułgaria. Tanie linie zachowują się na nich na razie dość pasywnie. Trzecia strefa jest zupełnie wolna od tanich linii. Są w niej Turcja, Egipt i Tunezja. One też powinny stać się terenem zabiegów biur podróży. Ale „powstał wyjątkowo niefortunny zbieg okoliczności, w jakim najlepszym warunkom dla rozwoju turystyki zorganizowanej towarzyszy jednocześnie wyjątkowo niesprzyjająca sytuacja w zakresie eskalacji zjawiska terroryzmu".

Jaki stąd wniosek? „Zdecydowanie warto się zatroszczyć o racjonalny obraz zagrożeń w Turcji i w Północnej Afryce" – uważa Betlej. Sytuacja ta jest szansą dla bardziej zdeterminowanych biur, które w niesprzyjających warunkach mogą podjąć próbę wzmocnienia swojej pozycji na tych rynkach. Jak swego czasu Grecos Holiday, który w bardzo niekorzystnym dla greckiej turystyki roku 2012, poszedł niejako pod prąd i dużo na tym zyskał, stając się jednym z trzech największych organizatorów na tym kierunku. Szczególnie uwadze touroperatorów poleca Betlej Turcję. „Tym bardziej, że obawy dotyczące ryzyka w tym kraju wydają się – przynajmniej statystycznie i podobnie jak wówczas w Grecji – mocno przeszacowane".

„Znane jest stwierdzenie bazujące na statystyce, że najniebezpieczniejszymi odcinkami podróży samolotem (rozpatrywanej jako całość) jest dojazd na lotnisko i powrót z lotniska do domu. Część osób obawia się jednak samego lotu samolotem, chociaż de facto jest to najbezpieczniejszy środek transportu.

Podobnie jest z pobytem w krajach budzących obawy turystów. Statystyczne ryzyko utraty życia na plaży czy w hotelu w wymienianych krajach jest znacznie mniejsze niż w zwyczajnym ruchu drogowym, a nawet przy pracy w niebezpiecznych zawodach (np. górnik, czy rolnik). To samo dotyczy ryzyka całego wyjazdu np. do Turcji (czyli przelotu samolotem w obie strony i pobytu), które jest wielokrotnie mniejsze niż sam dojazd nad rodzime Morze Bałtyckie i to w jedną stronę" – wskazuje autor.

Zdaniem Andrzeja Betleja obawy przed zamachami są „głównie sprawą nie twardych statystyk, ale emocji". Czysto statystycznie wypoczynkowy wyjazd zagraniczny powinien nawet zmniejszać ryzyko utraty życia, zamienia bowiem większe codzienne ryzyko w Polsce (np. na drodze) na mniejsze na plaży, jako że w obu tych miejscach jednocześnie być nie można. Temat ten porusza też niedawny tekst zamieszczony na portalu Turystyka.rp.pl "Ekspert: Biadolenie gorsze od terroryzmu". (Patrz zastrzeżenie redakcji Turystyki.rp.pl na końcu tekstu).

Trzy plusy dla turystyki

W dalszej części materiału prezes Traveldaty wymienia „plusy i minusy ostatniego tygodnia w turystyce". Do tych pierwszych zalicza reakcję władz na zagrożenie dla turystycznej koniunktury.

Chodzi o to, że wyraźna tendencja spadku dynamiki wzrostu wynagrodzeń realnych i „bardzo słabe postępy w uszczelnianiu systemu podatkowego, które podważają nadzieje na znalezienie możliwości finansowania kolejnych programów socjalnych" zostały przez rząd dostrzeżone i w obu tych kwestiach „pojawiły się przynajmniej pierwsze jaskółki nadziei". Jedna to zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego, szefa partii rządzącej, przeglądu relacji Polski z Ukrainą, co daje szansę na zmniejszenie zatrudniania Ukraińców w Polsce, a w konsekwencji zahamowanie spadku wzrostu płac w kraju.

Druga to dymisja odpowiedzialnego za zwalczanie nieprawidłowości finansowych wiceministra Wiesława Jasińskiego i dwóch dyrektorów departamentów podatkowych w Ministerstwie Rozwoju, odpowiedzialnych za ściągalność VAT i podatku dochodowego.

Plusem było też, zdaniem Betleja, lepsze od oczekiwanych wstępne dane o wzroście PKB. Polska gospodarka w 2016 roku rozwijała się według wstępnego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego w tempie 2,8 procent. To najniższy wzrost gospodarczy od trzech lat. Po oczyszczeniu wzrostu PKB z wpływu inwestycji okazuje się jednak, że tempo jego wzrostu przyspiesza – wyjaśnia autor.

Plus dla turystyki wynika stąd, że komentatorzy i analitycy dostrzegli lepsze perspektywy polskiej gospodarki, a ich bardziej niż dotychczas optymistyczne wypowiedzi powinny wpłynąć na polepszenie nastrojów społecznych.

Trzecim, tym razem małym, plusem dla turystyki określa Betlej brak informacji o niebezpiecznych wydarzeniach w krajach turystycznych.

„Minusów dla branży turystycznej w minionym tygodniu nie zanotowano" – kończy ekspert.

Zastrzeżenie

Redakcja Turystyki.rp.pl nie zgadza się z takim tokiem rozumowania i odcina się od zachęcania do lekceważenia niebezpieczeństwa terrorystycznego, niezależnie od kraju w jakim może ono wystąpić.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"