W porównaniu z 2015 rokiem liczba turystów, którzy odwiedzili Turcję, spadła w 2016 roku o około 30 procent. Odczuła to branża turystyczna nie tylko w Stambule, gdzie dochodziło do zamachów, lecz także na niezaangażowanej w kryzys polityczny Riwierze Tureckiej. Ilustrując spadek cen, „Die Welt" podaje przykład biura Öger Tours, które oferuje tygodniową wycieczkę w czasie niemieckich ferii wiosennych do pięciogwiazdkowego hotelu na Riwierze Tureckiej z wyżywieniem all inclusive za 358 euro od osoby. To nieco ponad 50 euro za noc.
Ceny spadają drastycznie także w samym Stambule. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez portal HRS, tylko w minionym roku koszt noclegu w tym mieście spadł o 17,6 procent, do średnio 75 euro. To stawia Stambuł na równi z Warszawą czy Pragą i daje wyobrażenie, jakie nastroje mogą panować w tureckiej branży hotelarskiej.
Trzeba jednak przyznać, że nadziei na dobre lato nie było w tureckiej branży nawet przed ostatnim zamachem. Dane z grudnia od niemieckich agentów stacjonarnych i internetowych pokazują 34-procentowy spadek (rok do roku) liczby rezerwacji przelotów na lotnisko w Antalyi. Z listy najpopularniejszych 10 kierunków, przygotowanej przez system rezerwacyjny Traveltainment dla ostatniego miesiąca 2016 roku, wynika, że największym zwycięzcą tego okresu rezerwacyjnego była grecka wyspa Kos. W porównaniu z grudniem 2015 roku zanotowano tu wzrost liczby rezerwacji o 182 procent. Na Rodos wzrost sięgnął 68 procent, na Krecie (Heraklion) - 66 procent, a w Hurghadzie - 34 procent.
Dla tureckiej branży spadek liczby przyjazdach stanowi nie lada problem. Jak podaje „Die Welt", udział przychodów z tego segmentu gospodarki w PKB wynosi 13 procent, turystyka jest też największym źródłem pozyskiwania dewiz. Tymczasem niemiecki MSZ ostrzega, że w Turcji nadal może dochodzić do zamachów terrorystycznych, skierowanych również przeciwko przyjezdnym z zagranicy. Turystom zaleca więc daleko posuniętą ostrożność i unikanie miejsc, w których zazwyczaj przebywa wielu obcokrajowców.