Być jak górnik z Wieliczki

Publikacja: 12.12.2016 09:03

Foto: Stachurski Rafal

Marek Kozubal

Trasę górniczą w kopalni soli w Wieliczce trzeba pokonać. Dlaczego?

To nie jest miejsce dla ludzi z klaustrofobią, podobnie jak dla tych, które boją się ciemności. Ale dla pozostałych osób, które chcą poczuć lekki dreszczyk emocji, zobaczyć coś innego z czystym sumieniem mogę je polecić. Mowa o trasie górniczej w Kopalni Soli „Wieliczka”.    

Wystarczy stawić się w szybie Regis w centrum Wieliczki (blisko barokowego kościoła pw. św. Klemensa). Warunek: trzeba mieć co najmniej 10 lat. A potem można już wyruszyć na kilkugodzinną wędrówkę po kopalnianych korytarzach.

Na początku odpowiednie ubranie. Wkładam szary kombinezon, na głowę zakładam czerwony kask, dostaję lampę elektryczną z akumulatorem oraz pochłaniacz dwutlenku węgla. Po krótkim przeszkoleniu z obowiązujących w kopalni zasad bezpieczeństwa, zjeżdżamy szybem na dół.

Opiekunem mojej kilkuosobowej grupy (są też turyści z Czech) jest były sztygar, dzisiaj przodownik pan Jan. W kopalni przepracował kilkadziesiąt lat, teraz jest w niej przewodnikiem. My jesteśmy grupą niedoświadczonych śleprów (tak nazywa się początkujących w zawodzie górnika).

Jesteśmy na głębokości 57 metrów. Bez tłumów, muzealnych eksponatów, ale za to wśród surowych – wyciosanych w kamiennej soli ścian, zabezpieczonych drewnianymi balami. Wokół ciemność. Zapalamy lampy na kaskach i idziemy głuchymi korytarzami. Czujemy chłód i wilgoć kopalni. Jest około 10 stopni Celsjusza.

Po chropowatych, porysowanych starymi narzędziami solnych ścianach, skaczą świetlne zajączki. Przed nami otwiera się solna komora Fortymbark wysoka na kilka metrów. W jej kącie majaczą stare, zdezelowane narzędzia górnicze, kilofy z trzonkiem z jednej strony, ciężkie łopaty o kształcie serca, a obok stoi paśnik, w nim zaś leży siano. W tym miejscu w XVII wieku była stajnia.

W przeciwieństwie do tego co opisał śląski pisarz Gustaw Morcinek, konie w czasie pracy w kopalni wcale nie ślepły. Miały się dobrze, górnicy o nie dbali i szanowali ich pracę.

Krążymy po podziemnym kopalnianym labiryncie. Trafiamy na miejsce, gdzie stoi stary austriacki kierat, łapiemy się za łopaty i kilofy, aby wyrąbać trochę brył soli ze ściany. Potem tłuczemy ją na mniejsze kawałki w beczkach i ładujemy do kieszeni. Na pamiątkę.

Trasa jest urozmaicona. Pewien odcinek pokonujemy na czworakach, bo strop jest niski. Innym razem musimy przejść pomiędzy klocami drzewa.  

- „Moja – twoja” - po drzewie szorujemy ręczną piłą. Potem sprawnie pleciemy na średniowiecznej, drewnianej prostej konstrukcji powróz wykorzystywany przez górników w kopalni.

Wykonujemy polecenia sztygara – niektóre niełatwe, bo któż jest w stanie dobrze poruszać się z mapą po labiryncie korytarzy drążonych setki lat temu?

Największe wrażenia robi chyba opis mierzenia stężenia metanu, a także moment, gdy ziemia drży od pozorowanego wybuchu amonitu, gdy przodownik prezentuje tzw. odstrzał w wykorzystaniem materiałów wybuchowych. Emocje dla osób z lękiem wysokości budzi konieczność przejścia po szklanej tafli nad kilkudziesięciometrową szczeliną, wypełnioną bajkowymi białymi solnymi naroślami – tutaj nie przypadkowo nazywanymi „kalafiorami”.    

Wrażenie robi też pogorzelisko po pożarze kopalni w XVII w., który trwał osiem miesięcy. Do dziś zachowały się spalone stropy.

Wchodzimy do komory Lipowiec, tam siadamy na drewnianych ławach. Na ścianie wisi obraz świętego. Przodownik wydaje polecenie : Teraz wyłączamy lampy!

Wokół robi się absolutna ciemność. No i cisza. Tu mamy pewność, że  chaos i hałas otaczającego nas świata został na górze. Jest gdzieś daleko, ponad nami.

Oglądamy zabytkowe wyrobiska, które były eksploatowane od XIV do XIX wieku. Wędrówka pokazuje jak trudna i niebezpieczna była praca górnika. Na drewnianych stemplach odnajdujemy czarne ślady – okopcenia, po łojowych kagankach, a także XIX wieczne graffiti – napisy i  autografy wykonane kredą przez pracujących wówczas w podziemiach.

W poszukiwaniu soli górnicy drążyli chodniki, tzw. piece – nieregularne, niekiedy zapętlone w „sołtysie koła”. Bryłę soli przy pomocy kilofków oraz żelaznych klinów odspajali od ociosów czyli ścian lub spągu – podłoża. Prostopadłościenne bloki soli upadając, wydawały charakterystyczny dźwięk – jakby „kłapały”.

Mijamy kaszty czyli drewniane konstrukcje. Drewnianymi schodami schodzimy na niższy poziom – mamy do pokonania 285 stopni. Podziwiamy skrzące się w blasku przenośnych lamp kryształki soli. W szczelinach ścian oglądamy „polewy” i „włosy św. Kingi” (raz przypominają igiełki szadzi, innym razem poszarpany gęsi puch). Słone stalaktyty imitują sople lodu.

Uwagę zwraca wykuta w soli kilkumetrowa kolumna (obelisk) poświęcona austriackiemu arcyksięciu Franciszkowi Karolowi Habsburgowi. Do dzisiaj robi ona niesamowite, odrobinę przejmujące wrażenie.

Wyjeżdżając szybem na górę pozdrawiamy się zawołaniem „Szczęść Boże”. Tak jak kilkaset lat temu witali i żegnali się górnicy, tak, jak to robią po dziś dzień.

***

Wydobycie soli w Wieliczce odbywało się od Średniowiecza do 1964 r. Przemysłowa produkcja soli warzonej trwała do roku 1996. Kopalnia Soli „Wieliczka” z zakładu przemysłowego przekształcił się w atrakcję turystyczną.  W 1978 roku wpisana została na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO, jest bezcennym zabytkiem i wymaga szczególnej troski. Od roku 1976 podziemna Wieliczka figuruje w rejestrze zabytków, a w roku 1994 r. została uznana przez prezydenta RP za Pomnik Narodu.

 

To trzeba wiedzieć

Zwiedzanie ma formę aktywnej wyprawy, trasa ta nie łączy się z trasą turystyczną i związanymi z nią komorami m.in. kaplicą św. Kingi

 

Zwiedzanie Trasy górniczej rozpoczyna się w szybie Regis. Trwa ok. 3 godzin.

Wyprawa startuje punktualnie. Na miejscu zbiórki należy być przynajmniej 15 minut wcześniej.

 

Zwiedzanie odbywa się maksymalnie w 20-osobowych grupach.  

Zwiedzanie zawsze odbywa się pod okiem przewodnika.

Trasa jest dostępna dla osób, które ukończyły 10 lat życia. Niepełnoletni zwiedzają wyłącznie z opiekunem.

Turyści otrzymują kombinezon ochronny i sprzęt górniczy: lampę, pochłaniacz, hełm.

Należy zabrać ciepłą odzież. Temperatura pod ziemią waha się między 14 - 16 st. C.

Należy zabrać wygodne, nieprzemakalne obuwie.

Do Kopalni zjeżdża się windą na poziom I (57 m). Wyjeżdża z kolei z poziomu II (101 m).

W Kopalni nie wolno palić, używać otwartego ognia i latarek elektrycznych.

 

Marek Kozubal

Trasę górniczą w kopalni soli w Wieliczce trzeba pokonać. Dlaczego?

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek