Pożar wzniecił mieszkaniec La Palmy, który - wbrew zakazowi - wypalał trawy. Ogień został rozniecony z dala od plaż, ale od soboty zagrażał turystycznemu południowi wyspy. Aby go powstrzymać, do akcji włączyli się strażacy z Teneryfy, La Gomery i El Hierro, a także wojsko. Siły powietrzne z Malagi przesłały trzy samoloty-amfibie mogące unieść 6 tysięcy litrów wody.

- Od 7:45 wszystkie samoloty gaszą pożar w południowym regionie wyspy. Mamy teraz do dyspozycji 9 maszyn - informowała Nieves Barreto, odpowiedzialna za politykę terytorialną Wysp Kanaryjskich. Strażacy z kolei informują, że ogień już się nie rozprzestrzenia i do środy zostanie ugaszony.

To największy pożar na Wyspach Kanaryjskich od czterech lat. Po raz pierwszy od trzydziestu lat w płomieniach zginął tam uczestnik akcji ratunkowej, 47-letni leśnik.