Wszystko wskazuje na to, że może to być jeden z największych protestów licencjonowanych taksówkarzy. W akcji ma wziąć udział bowiem nawet 2 tysiące kierowców. Utrudnienia w ruchu w Warszawie mogą pojawić się już od godziny 7:00.
Taksówkarze zwracają uwagę na problem nielegalnej konkurencji. Wskazują na nielicencjonowane przewozy osób oraz rywalizacją z Uberem (aplikacja do zamawiania przewozu, który realizują zwykli kierowcy).
Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi w Polsce, aplikacji współpracującej wyłącznie z licencjonowanymi taksówkarzami, podkreśla, że w Warszawie jest około 8,5 tys. licencjonowanych taksówkarzy, ale po ulicach jeździ 11 tys. taksówek. Jego zdaniem to efekt luk w prawie, które umożliwiają otrzymanie licencji, pomimo braku uprawnień.
– Do tego dochodzi około 6,5 tys. przewoźników, w 99 procentach działających niezgodnie z prawem. Dla nas problem szarej strefy na rynku taksówek nie jest obojętny. Konkurencja jest na każdym rynku, jednak wszędzie powinny być zachowane uczciwe zasady. Świadczenie usług przewozu osób przez kierowcę bez licencji, który nie poniósł kosztów związanych ze zdaniem egzaminu, wyposażeniem auta czy wykupieniem dodatkowego ubezpieczenia nie jest uczciwe w stosunku do kierowcy, który takie koszty poniósł – tłumaczy Krzysztof Urban.
Zgodnie z ustawą o transporcie drogowym (Dz.U. z 2014 r. poz. 1414) wykonywanie zarobkowego przewozu samochodem osobowym jest możliwe tylko wtedy, jeśli kierowca posiada licencję taksówkarską. Do tego musi mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, posiadać oświadczenie o niekaralności i dysponować pojazdem spełniającym wymagania techniczne. Ponadto prawo wymaga, by wszystkie taksówki były jednakowo oznaczone oraz posiadały zalegalizowany taksometr (ustalono też maksymalną taryfę – w Warszawie to 3 złote za km).