Prezes LOT: Groźbą strajku się nie przejmuję

- Wolę się tłumaczyć z tego, że mamy konflikt ze związkami zawodowymi, niż z tego, że cokolwiek odpuściliśmy w sytuacji, w której spółka bierze pomoc publiczną - mówił w Radiu PIN prezes LOT-u Sebastian Mikosz

Publikacja: 07.04.2014 15:09

Prezes LOT: Groźbą strajku się nie przejmuję

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Wojciech Kowalik, Radio PIN

:

Panie prezesie pracuje pan na opinię człowieka do zadań specjalnych?

Sebastian Mikosz, prezes LOT

: Nie wiem, na jaką opinię pracuję.

26 milionów zysku netto LOT-u za 2013 rok, vs. 400 milionów straty netto za 2012 rok. Za pierwszy kwartał tego roku wyniki równie obiecujące?

W pierwszej kolejności proszę mi pozwolić dokonać samokrytyki. Wiem, że wynik netto jest na plusie i to jest pozytywny przekaz, ale bardzo się przywiązuję i zwracam uwagę na wynik z działalności podstawowej, czyli z wożenia pasażerów. Tu mamy mały minus, minus 4 miliony.

Dla mnie jako prezesa zarządu i dla całego zespołu, z którym mam przyjemność pracować, to jednak oznacza, że bardzo się poprawiliśmy, ale nadal jesteśmy poniżej kreski, czyli jesteśmy firmą, która traci pieniądze na swojej działalności podstawowej, co oznacza, że największy wysiłek tego roku przed nami.

Pierwszy kwartał jest zgodny z planem, zgodny z budżetem, zgodny z planem złożonym do Komisji Europejskiej. Oczywiście nas to cieszy, ale też sprawia, że na razie nie są to liczby, które pozwoliłyby nam zapominać o drugiej transy pomocy publicznej. To jest ta łyżka dziegciu do codziennego poranka, początku tygodnia, kiedy wydaje nam się, że już wszystko jest niby ok, ale jeszcze nie jest ok.

Czyli pierwszy kwartał na minusie w tym roku?

Tak, pierwszy kwartał jest na minusie, co w branży jest zupełnym standardem. Tylko ten minus mamy rzeczywiście znacznie mniejszy niż minus w zeszłym roku. Pewnie kiedyś będą takie czasy, kiedy i pierwszy kwartał będzie na plusie. To jest kwestia skali.

Mówi pan, że w tym roku trzeba się skoncentrować na tym, żeby LOT zaczął zarabiać wreszcie na lataniu, na wożeniu pasażerów i na gaszeniu nastroju w związkach zawodowych. Referendum w związkowe pokazało, że związkowcy chcą jednak strajku ostrzegawczego.

Można z tego wyciągać różne wioski, związki zawodowe są w swojej trochę naturalnej roli sprzeciwiania się zmianom, które robimy.

Zarzucają panu, że nie liczy się pan z ich zdaniem, wprowadza pan zmiany, jak np. sposób wynagradzania jednostronnie, bez konsultowania z nimi.

Powiem przewrotnie - mam ten komfort, że nie muszę się liczyć z ich zdaniem, dlatego że program restrukturyzacji ma tę specyfikę, że to jest rzecz absolutnie nieodwracalna i restrukturyzacja ma w sobie też element prawdziwej zmiany. Zmieniamy strukturę firmy.

Często się przewija w sferze publicznej takie sformułowanie, że my szukamy oszczędności. My nie szukamy oszczędności, my zupełnie zmieniamy model biznesowy. Kiedy patrzę na panów i media, to kiedyś gazety drukowane były jednym medium, media elektroniczne były inne, a dzisiaj tak naprawdę są jedne i te same media, bo są elektroniczne media. Radio robi się zupełnie inaczej, często w studiu jest kamera. My mamy dokładnie ten sam model. Piloci muszą latać będąc inaczej wynagradzani, muszą mieć inną strukturę kosztu, dlatego, że pasażerowie, czyli nasi klienci po prostu oczekują czegoś innego.

W jaki sposób pilot może latać więcej, być lepiej wynagradzany jeżeli siatka połączeń lotu nie rośnie, flota również nie?

Tu się zgadzam z panem, ale do końca przyszłego roku, tzn. te ograniczenia, które są narzucone przez Unię Europejską, na razie uznajemy, że obowiązują do końca okresu restrukturyzacji, czyli do końca października przyszłego roku.

Ma to kilka istotnych konsekwencji. Pierwsza jest taka, że chcielibyśmy zacząć otwierać nowe połączenia, wchodzić w fazę wychodzenia z intensywnej głębokiej restrukturyzacji, to musimy to zrobić w tym roku, dlatego, że połączenie trzeba otworzyć 12 miesięcy przed lataniem. To po pierwsze.

Po drugie, jeśli pytamy o samych pilotów, to akurat tutaj siedzę bardzo komfortowo na krześle, dlatego że w roku 2013 bardzo wielu pilotów latało znacznie więcej niż rok wcześniej. Ta poprawa skądś się wzięła. Ta sama grupa zawodowa wykonała znacznie więcej nalotów.

Mogę złożyć samokrytykę, że mieliśmy problem z zarządzaniem urlopami, nie mieliśmy kiedy dawać im urlopów, ponieważ mieliśmy tak dużo latania. Proszę popatrzeć na nasz program czarterów zimowych, który spowodował, że samoloty były bardzo intensywnie wykorzystywane pozasezonowo. Więc nie można nam jako pracodawcy zarzucić, że nie dajemy możliwości zarobkowania. Cóż, taka jest specyfika, szczególnie linii tak niedużej, jaką jest LOT, że w zimie latamy mniej, więc potrzebujemy mniej kosztów stałych i przekładamy tę siłę nacisku możliwości zarobkowania na moment, kiedy się lata.

Wynagradzamy dyspozycyjność i fakt, że latem, kiedy wszyscy latają na wakacje, czy jest bardzo duży ruch, piloci będą mieli więcej pracy i większy zarobek.

A gdyby jednak doszło do strajku ostrzegawczego, ile on będzie kosztował spółkę? Jak bardzo odbija się na wyniku jeden dzień takiego strajku?

Przepisy są dość precyzyjne. W tej chwili nie możemy nawet mówić o strajku, teraz jest możliwa zgodnie z prawem dwugodzinna akcja ostrzegawcza.

Trudno mówić o kosztach, oczywiście koszty są, byłyby to koszty opóźnień, przy czym uważam, że jeśli w ogóle mówilibyśmy o takiej akcji, to jej poziom jest symboliczny. Aczkolwiek to jest decyzja związków. Nie chcę wypowiadać się w ich imieniu. Zrobili referendum, jest to oczywiście forma negocjacji z nami, ale jak powiedziałem, my robimy swoje, bo wolę się tłumaczyć z tego, że mamy konflikt ze związkami, niż z tego, że cokolwiek odpuściliśmy w sytuacji, w której spółka bierze pomoc publiczną.

Na jakim etapie jest postępowanie przed Komisją Europejską właśnie w sprawie pomocy publicznej?

28 marca odesłaliśmy odpowiedzi na pytania, które Komisja do nas przysłała, które były wynikiem analizy konkurencji.

Co napisaliście w tych odpowiedziach?

Napisaliśmy prawdę. To jest ponad 40 stron, cały czas są podnoszone te same kwestie pod różnym kątem, ale to jest zupełnie normalne i musimy się poddać temu. Tak było w wypadku czy to restrukturyzacji przemysłu motoryzacyjnego, czy w wypadku stoczni. Mamy zaplanowane spotkania robocze z Komisją w tym tygodniu. Cóż, bardzo bym chciał i to jest prośba, którą zawsze kieruję do Komisji, żeby jak najszybciej ta decyzja zapadła. Jesteśmy w pełnej gotowości odpowiadania na wszystkie pytania, żebyśmy formalnie mieli ten proces zakończony jak najszybciej, bo on determinuje kwestię, o której pan wspomniał, czyli możliwość rozwoju.

Panie prezesie, czy za dobre wyniki będzie premia?

To jest pytanie do Rady Nadzorczej, a nie do mnie. Zawsze z przyjemnością każdy prezes premię otrzyma.

Wojciech Kowalik, Radio PIN

Panie prezesie pracuje pan na opinię człowieka do zadań specjalnych?

Pozostało 99% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek