1 sierpnia Etihad przejął 49 procent udziałów w serbskim Jat Airways. Na pakiet akcji firmy, która ma 16 samolotów (boeingi 737 i ATR), i która obsługuje 39 tras, wydał milion dolarów. Na inwestycje przeznaczył jednak aż 100 milionów. Rozmowy toczyły się od października. W marcu państwo przejęło 170 mln euro długu Jat, a minister transportu Serbii zapłacił za leasing 6 nowych samolotów dla tej linii.
Fuzja musi mieć sens
Podczas czerwcowego walnego zgromadzenia Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) prezes Etihad James Hogan pytany przez „Rzeczpospolitą" o ewentualne zainteresowanie LOT-em, powiedział, że jest zainteresowany pakietami akcji w europejskich liniach lotniczych, ale nie ma mowy, aby Etihad wyciągał kogoś z kłopotów.
– Jeśli wchodzimy w jakiś interes, to po to, by poprawić siatkę i przychody. To musi mieć jakiś sens, a przejmowany przewoźnik musi spełniać nasze kryteria. I nie zamierzamy się z nikim ścigać. Podstawowe pytanie brzmi: czy jest szansa na restrukturyzację linii, aby zaczęła przynosić zysk? Dzisiaj na rynku jest wiele możliwości i dokładnie się im przyglądamy. Jeśli widzimy, że nie ma to sensu, nie wchodzimy w taki biznes - mówił.
Najwyraźniej oddłużony Jat spełniał warunki Hogana.
Etihad, którego przychody wyniosły w 2012 roku 4,8 mld dolarów, ma dzisiaj 29,2 procent udziałów w Air Berlin (za 350 mln dol.), 40 procent w Air Seychelles (kupione za 40 mln dol.), 10,5 procent w Virgin Australia (7 mln) i 2,9 procent w irlandzkim przewoźniku Aer Lingus. 30 lipca tego roku za 379 mln dolarów przejął 24 procent w indyjskich Jet Airlines, które niemiecka Lufthansa koniecznie chciała ściągnąć do Star Alliance. Ta transakcja była wielkim wydarzeniem, bo pierwszy raz zagraniczny przewoźnik wykupił udziały w linii indyjskiej; dotychczas Hindusi twardo bronili dostępu do swojego rynku.