Przez długi czas rzymscy hotelarze byli pewni, że turystom wystarczy widok z okna, zgiełk na najbliższym skrzyżowaniu czy śmiech i głośne rozmowy dobiegające z restauracji na parterze. Robiło to bezsprzecznie wrażenie na Amerykanach i Europejczykach. Ale już przybysze z Brazylii, Rosji, Indii i Chin nie wiedzą nic, ani o rzymskim Koloseum, ani o włoskiej kuchni.

Zanim się o tym wszystkim dowiedzą, specjalistyczne szkolenie przejść muszą sami hotelarze. I przechodzą: właśnie trwa kilkudniowy kurs dla nich, a największym powodzeniem cieszą się lekcje antropologii nowego turysty.

Hotelarze dowiadują się, że Brazylijczycy są przekonani, że w centrum Wiecznego Miasta trwają nieustanne zamieszki. Rosjanie nie znają języków obcych, dobrze więc będzie, jeśli ktoś z personelu hotelowego nauczy się mówić po rosyjsku. Hindusi lubią pikantne potrawy, innych nie wezmą do ust. A Chińczycy nie wejdą do pokoju numer cztery, bo liczba ta kojarzy im się ze śmiercią.