Dozwolone tylko dla artystów na poziomie

Specjalna miejska komisja będzie w Krakowie oceniać, który artysta może występować na Rynku Głównym

Publikacja: 02.04.2012 00:16

Dozwolone tylko dla artystów na poziomie

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Tancerze, muzycy i mimowie mogą zniknąć z serca Krakowa – ostrzegają uliczni artyści. O tym, kto zajmie metr kwadratowy placu za 2 złote dziennie, przesądzi powołana w najbliższych dniach komisja. To wynik przyjętych przez krakowskich radnych przepisów o Parku Kulturowym, które zaczną obowiązywać od czerwca. Mają chronić Stare Miasto przed zalewem paskudnych reklam, ulicznym handlem bez zezwolenia i zapewnić odpowiedni poziom występujących tu artystów.

– Chodzi o wizerunek miasta. Na Rynku trzy zespoły nie mogą grać obok siebie i się zagłuszać. Poziom występów nie może być żenujący. A zdarza się, że ktoś wiele godzin rzępoli dwie melodie, bo tylko tyle umie – tłumaczy Stanisław Dziedzic, dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta. Dodaje, że artystów ocenia np. Rzym czy Lwów. I uspokaja, że nie będzie weryfikacji dyplomów.

Jednak uliczni artyści martwią się, że trudno im będzie uzyskać zezwolenie. Poza tym miasto oczekuje od nich, by we wnioskach podali, kiedy będą występować. – Nie występuję, jak pada ani gdy mam zły nastrój – tłumaczy Marek, który grywał w Krakowie na gitarze. Teraz boi się, że straż miejska wlepi mu mandat, gdy wystąpi w innej niż zadeklarowana porze.

Pomysł nie jest nowy. Do tej pory uliczni artyści powinni byli zgłaszać swą działalność. Ale niewielu to robiło. Jak sprawdziła "Rz" w Urzędzie Miasta, na Rynek Główny zawarto z nimi tylko dziesięć umów, a 11 wniosków jest rozpatrywanych. Trzy odrzucono. Nowość to ocena jakości występów.

Wątpliwości mają sami radni. – Karby, w jakie będą ujęci artyści, są zbyt mocne. Część z nas nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji przepisów o Parku Kulturowym. Uliczni grajkowie to koloryt miasta. Trzeba liczyć na naturalną selekcję. Ten, kto niewiele umie,  znajdzie mało pieniędzy w kapeluszu – mówi Bolesław Kosior, radny PiS, członek Komisji Kultury, Promocji i Ochrony Zabytków.

Opinie krakowian są podzielone. Niektórzy się cieszą. – Mam dość dźwięków rozstrojonej gitary pod oknem. Pseudoartystów jest wokół Rynku za dużo – twierdzi Waldemar Wróbel wynajmujący mieszkanie w centrum. Inaczej jest z turystami. – Nie zrobię już dziecku pod kościołem Mariackim zdjęcia z Białą Damą? – pyta Dorota, turystka z Gdańska.

Jak sobie z problemem radzą inne miasta? W Warszawie działa Zespół ds. Traktu Królewskiego. Przygląda się Starówce – m.in. kolorom parasoli w kawiarnianych ogródkach.

Ocenia, jakie koncerty mogą się odbywać na rynkach i na placu Zamkowym. – Przyjezdna kapela, która chce się rozlokować w okolicach rynku Starego Miasta, dostaje pozwolenie tylko we wskazanych godzinach – mówi wicedyrektor gabinetu prezydenta Warszawy Jarosław Jóźwiak. – Mimowie się nie zgłaszali. Dla nich miejsca jest wystarczająco dużo.

Z kolei Łódź nie ocenia ulicznych artystów, bo nie ma ich wielu. – Latem pojawiają się na Piotrkowskiej gitarzyści – mówi Marcin Masłowski, zastępca rzecznika prezydenta Łodzi. – Nikomu nie robimy problemów, jeśli nie narusza prawa.

Tancerze, muzycy i mimowie mogą zniknąć z serca Krakowa – ostrzegają uliczni artyści. O tym, kto zajmie metr kwadratowy placu za 2 złote dziennie, przesądzi powołana w najbliższych dniach komisja. To wynik przyjętych przez krakowskich radnych przepisów o Parku Kulturowym, które zaczną obowiązywać od czerwca. Mają chronić Stare Miasto przed zalewem paskudnych reklam, ulicznym handlem bez zezwolenia i zapewnić odpowiedni poziom występujących tu artystów.

– Chodzi o wizerunek miasta. Na Rynku trzy zespoły nie mogą grać obok siebie i się zagłuszać. Poziom występów nie może być żenujący. A zdarza się, że ktoś wiele godzin rzępoli dwie melodie, bo tylko tyle umie – tłumaczy Stanisław Dziedzic, dyrektor wydziału kultury Urzędu Miasta. Dodaje, że artystów ocenia np. Rzym czy Lwów. I uspokaja, że nie będzie weryfikacji dyplomów.

Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive