Najczęściej padają oskarżenia o brak ubezpieczenia od wypadków u naszych narciarzy. Często zdarza się, że narciarz, który uległ wypadkowi i któremu chce udzielić pomocy Horska Slużba, zdecydowanie jej odmawia, bo musiałby za nią zapłacić.
Kwoty są dość znaczne. Na przykład pomoc na stoku narciarskim kiedy narciarz złamie nogę kosztuje 4300 koron, czyli około 680 złotych. Jeśli dojazd do miejsca udzielenia pomocy jest dłuższy niż 3 kilometry, opłata wzrasta dwukrotnie. To duży problem dla czeskiej Horskiej Slużby. Tylko w ubiegłym sezonie udzieliła ona pomocy 492 Polakom. Niespełna 10 procent było ubezpieczonych.