W czasie podsumowania trzeciego kwartału przez Grupę Expedia jeden z analityków finansowych zapytał prezesa Marka Okerstroma o perspektywy rozwoju firmy w czasach, kiedy sieci hotelowe próbują pozyskać klientów bezpośrednio, a na rynku turystycznym coraz aktywniejszy staje się Google. Nie bez znaczenia dla firm typu Expedia jest też rozwój rynku zakwaterowania w obiektach innych niż hotele.
Według Okerstroma nie ma jednak powodów do obaw, wręcz przeciwnie, widzi on bardzo dobrą przyszłość przed swoją firmą i jej podobnymi. Jak podaje, w Stanach Zjednoczonych przechodzi przez nie 40 - 50 procent sprzedaży usług turystycznych. Z kolei w podróżach biznesowych udział w rynku rezerwacji przez urządzenia mobilne wynosi 80 - 90 procent. - Prawda jest taka, że im lepsze doświadczenia klientów, tym mniej osób chce rozmawiać z drugim człowiekiem – zapewnia Okerstrom.
Jego zdaniem, szanse internetowych pośredników na przejęcie podróżnych korzystających jeszcze z tradycyjnych punktów sprzedaży są nadal bardzo znaczące. To właśnie dlatego firma zamierza dalej inwestować i zyskiwać większe udziały w rynkach, na których jest choć trochę znana.
Mocno stawia na przykład na czatboty i inne aplikacje. Rozwój widzi też w poszerzaniu oferty. Obecnie w jej zasobach znajduje się około 895 tysięcy obiektów zakwaterowania. W trzecim kwartale tego roku dodała ich 40 tysięcy, przejęła też około 300 tysięcy miejsc noclegowych innych niż w hotelach od spółki HomeAway, należącej do tej samej Grupy. Można je teraz rezerwować przez portale takie jak Expedia.com czy Hotels.com.
Koncern ogłosił też przejęcie dwóch start-upów specjalizujących się w pośrednictwie wynajmu mieszkań i domów wakacyjnych.