Właściwie sprawa będzie badana równolegle przez dwie instytucje – z jednej strony analizować będzie ją nowozelandzka policja, z drugiej WorkSafe – agenda rządowa zajmująca się zdrowiem i bezpieczeństwem obywateli. Taką informację podał nowozelandzki portal Stuff, powołując się na wypowiedź zastępcy komisarza policji Johna Timsa.
W wyniku erupcji wulkanu na wyspie White Island w Nowej Zelandii, do której doszło wczoraj zginęło prawdopodobnie 14 osób. Śmierć sześciu z nich została już potwierdzona, ciała kolejnych ośmiu muszą znajdować się jeszcze w miejscu erupcji. Wśród ofiar byli turyści i przewodnicy, którzy przebywali na wulkanie i w jego w pobliżu w momencie wybuchu. Łącznie w tym czasie wyspę odwiedzało 47 osób.
CZYTAJ: Nowa Zelandia: Erupcja wulkanu, co najmniej pięć ofiar
Rzeczniczka prasowa WorkSafe powiedziała, że dochodzenie będzie dotyczyć utraty zdrowia i życia. – Jako regulator do spraw bezpieczeństwa i zdrowia w miejscu pracy oraz aktywności WorkSafe przeanalizuje i weźmie pod uwagę wszystkie kwestie dotyczące BHP, jakie pojawiają się w związku z tym tragicznym zdarzeniem – dodała.
Politycy są pytani, dlaczego w ogóle dozwolone było prowadzenie wycieczek na wulkan, który już od jakiegoś czasu dawał oznaki świadczące o możliwym wybuchu. Na razie rząd i policja skupiają się na zapewnieniu pomocy poszkodowanym. Dziś po południu ani premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, ani minister turystyki Kelvin Davis, ani minister lokalnego rządu Nanaia Mahuta nie chcieli komentować tej sprawy.