W biurach podróży leży za dużo ofert

Nawet o 30 procent za dużo miejsc w samolotach może być w tym sezonie wakacyjnym – szacują touroperatorzy. To powoduje wojnę cenową

Publikacja: 06.07.2018 10:43

Tanie kierunki wypierają droższe

Tanie kierunki wypierają droższe

Foto: Filip Frydrykiewicz

Tak tanich wycieczek jak pod koniec czerwca i na początku lipca tego roku jeszcze nie było. Obecnie na tygodniowe wczasy do Grecji można polecieć nawet za 700 – 900 złotych. Wprawdzie mowa o dwugwiazdkowym hotelu ze śniadaniami, ale taka cena to mniej niż koszt samego przelotu.

Największe straty na Hiszpanii

Z niepokojem obserwuje rynek prezes biura podróży Rainbow Grzegorz Baszczyński. Jego zdaniem nadwyżka podaży nad popytem wynosi około 10 procent. – Głównie dotyczy to tańszych kierunków, jak Turcja, Tunezja i Grecja. Przy czym w wypadku Turcji określiłbym ją jako ogromną, jeśli chodzi o Grecję – sporą, a Tunezji – znaczącą. Trzeba przy tym pamiętać, że pierwsze dwa z nich, to kierunki mające największy udział w całym rynku turystyki wyjazdowej, razem ponad 40 procent.

Co to powoduje? – Ceny spadają drastycznie. Wszyscy je obniżamy, Rainbow też. Przez to cierpi cały rynek, także kierunki z wyższej półki, jak Hiszpania i jej Wyspy Kanaryjskie. W tej sytuacji organizatorzy muszą bowiem obniżyć też ceny na te wyjazdy, bo jeśli można pojechać do Grecji czy Turcji za 1000 – 1500 do czterogwiazdkowego hotelu, to nikt nie kupi Teneryfy za 3500, czy Andaluzji za 2800 – mówi. – I w tym segmencie biura podróży mają największe straty, bo opusty są tam największe.

Żeby zminimalizować straty Rainbow jeszcze w czerwcu anulował kilka rejsów samolotów – dwa tygodniowo do Hiszpanii, dwa do Chorwacji, jeden na Zakintos. – To robiły wszystkie biura, nie mieliśmy wyjścia – dodaje Baszczyński.

Prezes Neckermann Podróże Maciej Nykiel widzi sytuację w jeszcze ciemniejszych barwach. – Szacuję, że na rynku jest o około 30 procent za dużo miejsc w samolotach w stosunku do rzeczywistego popytu – mówi. Touroperator anulował jeden rejs do Turcji, choć w tym wypadku brak zainteresowania mógł wynikać też z niekorzystnych godzin wylotu, które powodowały, że klienci na miejscu spędzali tylko sześć zamiast siedmiu dni.

Psucie rynku

Semir Hamouda, dyrektor zarządzający Blue Style, biura będącego właścicielem marki Sun&Fun, także potwierdza, że musiał wprowadzić korekty do programu. – W czerwcu zmniejszyliśmy trochę nasze bloki na różnych kierunkach, ale nie kasowaliśmy całych rejsów. Raczej przesuwaliśmy start programu o kilka dni. Jeśli mamy sprzedawać oferty za 500 – 600 złotych, to wolimy je anulować. Po pierwsze to pewna strata, po drugie w ten sposób psuje się rynek, bo klienci przyzwyczają się do bardzo niskich cen – mówi. Dodaje, że ma nadzieję na lepszy lipiec i sierpień.

Powodem braku zainteresowania klientów wycieczkami może być świetna przedsprzedaż Lata 2018, choć w wypadku Sun&Funa w ramach wczesnej rezerwacji sprzedane zostało około 50 procent programu. Zdaniem Semira Hamoudy obecnie na rynku jest za dużo miejsc do Turcji i do Grecji, a nadpodaż przy tych krajach odbija się negatywnie na innych kierunkach. – Trudno sprzedać Bułgarię za 1200 czy 1300 złotych, co i tak jest przecież niską ceną, jeśli konkurencja oferuje Grecję za 500 złotych – tłumaczy.

Zapytany, czy wypadnięcie dwóch samolotów Small Planet można uznać za szczęśliwy zbieg okoliczności, mówi że nie zgadza się z tą tezą. – Dla touroperatora to poważny problem, bo po pierwsze zakontraktował miejsca w hotelach pod określone bloki w samolotach, po drugie mógł taką ofertę już mieć sprzedaną. Brak samolotu oznacza, że trzeba szukać alternatywnego połączenia, aby zrealizować umowę, a znaleźć wylot innymi liniami w tym samym dniu, z tego samego lotniska i jeszcze mniej więcej o tej samej porze jest bardzo trudno – wyjaśnia. Dlatego, jak podkreśla, trzyma kciuki za Small Planet, by poprawił swoją sytuację.

Pusty klient

– Kiedy obserwuję co się dzieje w tym roku na rynku przypomina mi się sytuacja sprzed dziesięciu lat, sprzed kryzysu, który się zaczął w 2008 roku – ocenia prezes Rainbow Grzegorz Baszczyński. – Wtedy też biura podróży wyspecjalizowane w jednym kierunku, Egipcie lub Tunezji (Oasis Tours, Selectours, Exim Tours, Sun & Fun, Alfa Star), zalały rynek tanimi wyjazdami do tych krajów. Bili się o klienta za te 800 – 1000 złotych, z którego nie ma żadnej korzyści, bo przy tych cenach nie tylko się nie zarabia, ale wręcz ponosi się straty. To nie jest też strategia na zdobywanie klientów na przyszłość, bo kiedy tak nisko budżetowy klient zobaczy w następnym roku cenę 1600 złotych za ten sam produkt, prędzej wróci na swoją działkę niż ponownie pojedzie z biurem. Moim zdaniem dzisiaj też mamy bitwę o klienta, który do tego rynku nie należy. Skorzysta z wyjazdu tylko kiedy będzie on tak tani, że dla touroperatora nieopłacalny. To jest pusty klient, wirtualny, nie ma dla nas żadnej wartości. Przy czym nie mówię o klientach, nazwijmy ich umownie 500+, którzy też nie dysponują dużym budżetem, ale jednak można na nich liczyć co roku i cena 1600 złotych jest w ich zasięgu.

Andrzej Kobielski, członek zarządu czarterowej linii lotniczej Enter Air i jej dyrektor handlowy zapewnia, że jego firma nie odwołuje żadnych lotów, a touroperatorzy nie zmniejszają u niej bloków miejsc. Potwierdza jednak, że na rynku jest nadpodaż. – W zeszłym roku, kiedy ogromną popularnością cieszyła się Grecja, niektórzy touroperatorzy nie nadążali za popytem. Nawet, jeśli mogliby dokupić miejsca w samolotach, nie byli w stanie znaleźć wolnych pokojów hotelowych. To spowodowało, że na ten sezon zamówili ich więcej. Jednak powrót Egiptu i Turcji spowodował, że zainteresowanie klientów wakacjami w Grecji nie rośnie tak jak przewidywały biura podróży, stąd tyle ofert – analizuje Kobielski.

Jego zdaniem rynek czarterowy urośnie w tym roku w Polsce o kilkanaście procent, choć na razie jest za wcześnie, by przewidzieć, czy wartość ta będzie bliższa 11, czy 19 procentom. Tymczasem przewoźnicy zwiększyli liczbę miejsc o około 20 procent – dotyczy to zarówno Enter Aira, jak i Small Planet Airlines. Zmiany ilościowej nie widać w Travel Service, trzeba pamiętać, że na rynku pojawił się czwarty duży gracz, linia Rynair Sun, która oferowała miejsca w dobrych cenach.

Tak tanich wycieczek jak pod koniec czerwca i na początku lipca tego roku jeszcze nie było. Obecnie na tygodniowe wczasy do Grecji można polecieć nawet za 700 – 900 złotych. Wprawdzie mowa o dwugwiazdkowym hotelu ze śniadaniami, ale taka cena to mniej niż koszt samego przelotu.

Największe straty na Hiszpanii

Pozostało 95% artykułu
Biura Podróży
Jedno z największych europejskich biur podróży sprzedane za 1 euro
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biura Podróży
Mistrzyni olimpijska ambasadorką turystyki aktwnej w Itace
Biura Podróży
Rekordowa sprzedaż eSky. „Zawdzięczamy ją pakietom dynamicznym”
Biura Podróży
Z Eximem na Tahiti i Bora Bora – nowość w ofercie touroperatora
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Biura Podróży
Spór Itaki z Wakacje.pl: Kiedy integracja systemów rezerwacyjnych?