Krajowy Rejestr Długów, prywatna wywiadownia gospodarcza, opublikowała wczoraj raport o sytuacji polskiej branży turystycznej przez pryzmat danych jakie gromadzi o dłużnikach.
Dane opublikowane przez KRD mogą budzić obawy u czytelników. W ciągu roku dług firm turystycznych urósł o prawie 2 miliony złotych – z 12,8 do 14,8 miliona. Zwiększył się także średni dług przypadający na jedną firmę – z 27 940 złotych do 33 642 złotych. Co zdaniem autorów publikacji optymistyczne, zmniejszyła się jednak liczba zadłużonych podmiotów – z 458 do 440.
– Zauważamy, że można mówić o umiarkowanej poprawie sytuacji w polskiej turystyce. Trend nie jest jednak jednorodny. Dane sugerują, że kondycja firm, które miały poprawną czy dobrą sytuację finansową nie ulega zmianie lub się polepsza. Pogłębiają się natomiast kłopoty przedsiębiorstw, które już wcześniej nie najlepiej radziły sobie na rynku. Generalnie nie należy spodziewać się spektakularnych plajt, warto jednak zawsze sprawdzać touroperatora, z którym chce się wyjechać na wycieczkę – mówi, cytowany w raporcie Mirosław Sędłak, prezes marki KRD Rzetelna Firma.
Kłopotliwe dane
Mimo dość optymistycznego tonu, jaki przeziera z raportu, branża turystyczna nie kryje irytacji. Boi się, że turyści zapamiętają tylko, że biura podróży i sprzedawcy turystyki mają kłopoty finansowe.
Wiceprezes Polskiej Izby Turystyki Andrzej Kindler uważa, że zarówno w raporcie KRD jak i w powstających na jego podstawie artykułach brakuje ukazania relacji między zadłużeniem firm a ich obrotami. Zadłużenie w wysokości 14,8 miliona złotych przy obrotach rzędu 6 miliardów złotych jest sumą śmiesznie małą i niegroźną.