Podobna sytuacja miała miejsce również na pozostałych kierunkach. Przeciętny spadek cen był tu mniejszy, co może wynikać z mniejszej średniej odległości przelotu – objaśniają autorzy.
W relacji z poprzednim sezonem wzrosły ceny przelotów do Grecji (Ateny) i do Włoch – średnio o 82 i 72 złote. Spadki cen wystąpiły na kierunkach hiszpańskich i portugalskich – o 134 i 92 złote.
Kierunki kanaryjskie reprezentowane są w tych liniach obecnie przez cztery rejsy tygodniowo na Teneryfę – dwa z Katowic i dwa z Warszawy oraz jeden na Fuerteventurę z Katowic.
Ceny przelotów na tym kierunku wykazują bardzo duży spadek sięgający około 70 procent. Wynika on głównie z bardzo wysokiej bazy sprzed roku, kiedy to znaczny wpływ na ceny miało rezerwowanie całych bloków miejsc przez biura podróży. Podaż dla innych klientów była ograniczona, co pozwalało stosować wyższe ceny.
Na pozostałych kierunkach turystycznych spadek średnich cen był w ostatnich dwóch tygodniach znacznie bardziej ograniczony (do około jednej trzeciej) zapewne z powodu oddziaływania jedynie czynników kosztowych i generalnie słabego popytu na przeloty lotnicze – komentują eksperci z Traveldaty.
W porównaniu z poprzednim sezonem zdecydowanie najbardziej spadły ceny biletów do Hiszpanii – średnio było to 1311 złotych. Zdecydowanie mniejsza była natomiast zniżka cen przelotów na kierunkach włoskich, która wyniosła jedynie 80 złotych
Perspektywy zimowego popytu są coraz słabsze. Zmusza to linie lotnicze do ograniczania liczby lotów i kierunków.
Początkowo Ryanair zamierzał wykonywać program w wielkości około 80 procent programu zeszłorocznego, później zszedł do 60, a ostatnio do 40 procent. W ostatnich dwóch tygodniach z 22 oferowanych kierunków zaliczanych do turystycznych usunięto cztery (Pizę, Saloniki, Alicante i Walencję z Krakowa), a na niektórych ograniczono częstotliwość połączeń tygodniowo np. z Warszawy do Barcelony (z 4 do 2) i do Rzymu (z 7 do 5), z Krakowa do Barcelony (z 3 do 2) i do Rzymu (z 5 do 3). Zredukowano też liczbę połączeń na bardzo tanim kierunku przesiadkowym Bergamo, który był wykorzystywany dla lotów łączonych do tych lotnisk docelowych, z którymi nie było dostępnych z Polski połączeń bezpośrednich – czytamy.