Betlej: Ratingi touroperatorów to nie „kolorki i literki”

Żeby rzetelnie ocenić stabilność biznesową biura podróży nie wystarczy mechanicznie podsumować wyniki z jego sprawozdań. Trzeba jeszcze znać specyfikę branży i otoczenia, w którym działa – przypomina ekspert

Publikacja: 28.08.2019 06:30

Betlej: Ratingi touroperatorów to nie „kolorki i literki”

Foto: AFP

Dominującą część cotygodniowego materiału odnoszącego się do wydarzeń na rynku turystyki wyjazdowej prezes Instytutu Badania Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej poświęcił na wyjaśnienie, jak działa mechanizm nadawania ratingów (ocen) biurom podróży. Traveldata robi to już od 2012 roku, czyli od czasów dużej fali upadków znanych i mniej znanych biur podróży. Niedawno swoje ratingi ogłosiła nieznana wcześniej w branży firma Tipi Software.

Andrzej Betlej odpowiada na sugestie, że ratingi, jakie sporządza na zamówienie „Rzeczpospolitej” i jej serwisu Turystyka.rp.pl jego firma nie podają rzetelnych danych. Zarzut taki pojawił się w wypowiedzi prezesa Polskiego Związku Organizatorów Turystyki Krzysztofa Piątka, cytowanego w materiale portalu Waszaturystyka.pl, przedstawiającym różnice wyników niektórych dużych touroperatorów.

Zyski jednostkowe, zyski skonsolidowane

Jak pisze, ironizując, Betlej, „przyłapano” Traveldatę na „poprawianiu” zysków takich biur podróży jak TUI Poland, Itaka i Grecos i na obniżeniu ich spółce Rainbow. „Afera jest znacznych rozmiarów, nawet jak na okres przedwyborczy, gdyż chodzi o dziesiątki milionów złotych” – pokpiwa.

Jak wyjaśnia, ratingi przedstawione przez firmę Tipi Software, czego ona sama zresztą nie ukrywa, są jedynie mechanicznym wyliczeniem zatrzymującym się wyłącznie na danych dotyczących roku 2018, a zaczerpniętych ze sprawozdań KRS (jeśli takiego sprawozdania ktoś nie złożył, jak Coral Travel, nie znalazł się w tym zestawieniu). W takiej postaci to jedynie wstęp do ratingów – zauważa Betlej. „Obejmuje bowiem jedynie excelowy pierwszy człon bez wieloaspektowej analizy biznesowej na poziomie trendów w branży, otoczenia konkurencyjnego danego podmiotu, rynków źródłowych, docelowych etc. co jest konieczne dla wyznaczenia ratingu i jego perspektywy”.

Jacek Dąbrowski z Traveldaty wyjaśnia w przywołanym tekście, że dane zaczerpnięte do rankingu biur podróży (w tym roku Traveldata powstrzymała się od wystawiania ratingów ze względu na dużą niejasność na rynku turystyki wyjazdowej) były danymi zadeklarowanymi przez biura, bo zbieranymi w marcu i kwietniu, czyli często przed zakończeniem procesu składania sprawozdań do Krajowego Rejestru Sądowego (KRS). A zapytani o różnice menedżerowie touroperatorów (Itaka, Rainbow) wskazali, że przy porównywaniu i ocenianiu poszczególnych firm i sezonów, należy odróżnić dane jednostkowe od skonsolidowanych.

Jedynie prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki zaatakował Traveldatę. „Porównując ten nowy rating z ostatnim publikowanym przez TravelData (Traveldata nie wystawiał w tym roku ratingów – red.) widać kolosalne różnice w ocenach ekspertów (sic!), od których może się zakręcić w głowie. Różnice dotyczą nie tylko kolorków i literek, ale nawet twardych danych liczbowych”.

Według Betleja emocje przysłoniły Piątkowi obraz. „Porównanie prezesa dotyczy dwóch różnych sezonów, a mianowicie 2017 i 2018. Ten ostatni w porównaniu z 2017 był wyjątkowo niekorzystny, o czym prezes powinien wiedzieć… vide jego dramatyczny list do UOKiK, niemieckiego DRV (odpowiednik naszej PIT) oraz do władz TUI Group z 23 sierpnia 2018 roku” – przypomina.

Wskazuje też, że prezes PZOT nie bierze pod uwagę różnicy między danymi jednostkowymi skonsolidowanymi spółek. „Wydaje się skrajnie nieprawdopodobne, że prezes Piątek po dwudziestu kilku latach pracy w branży [turystycznej] nie kojarzy, że funkcjonują w niej zarówno dane skonsolidowane jak i jednostkowe” – pisze. Jego zdaniem portal Waszaturystyka.pl nie powinien odwoływać się do jego opinii, gdyż „z przekonaniem graniczącym z pewnością można przewidzieć jego zdecydowanie negatywne nastawienie [do Traveldaty], jak również podawanie ‚faktów’ ewidentnie niezgodnych z rzeczywistością, co właśnie miało miejsce. Nie jest więc to rozmówca obiektywny”.

Dalej w swoim materiale, któremu też nie brakuje emocjonalnego podejścia, Betlej oskarża prezesa PZOT, że „nie jest zbyt rzetelnym źródłem informacji, zwłaszcza jeśli chodzi o liczby. W żadnym razie nie może nim być prezes związku branżowego, który nie mając żadnych realnych podstaw, notorycznie kwestionuje oficjalne i bardzo istotne dla tej branży statystyki urzędów państwowych”. Betlej odwołał się tutaj do podawania przez Piątka w raportach PZOT danych ewidentnie różniących się od danych Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego i Urzędu Lotnictwa Cywilnego (zresztą w sierpniu tego roku Piątek zaprzestał tego – sam przyznał w liście do członków organizacji, że dane, którymi dysponuje dzięki MerlinowiX, nie przystają do rzeczywistości), o co wybuchł spór między panami podczas ostatniej konferencji organizowanej przez serwis Turystyka.rp.pl.

Prezes Traveldaty odsyła też swoich czytelników do wydanego w lipcu raportu „Wiadomości Turystycznych” z podsumowaniem roku 2018, w którym dane o wynikach touroperatorów są „takie same” jak zawarte w opracowaniu Traveldaty z kwietnia.

Esencja ocen

Jak dodaje Betlej, opisane przez niego „zamieszanie ma jednak przynajmniej tę zaletę, że daje wyraźny asumpt do powrotu do kwestii ocen stabilności (tzw. przez nas r.a.t.i.n.g.ó.w), który to temat był mało widoczny w okresie ostatniego roku m.in. z powodu świadomego zawieszenia ich wiosennej edycji, o czym zresztą informowaliśmy na jesiennej konferencji (w listopadzie 2018 roku) zorganizowanej przez „Rzeczpospolitą” i jej turystyczny portal Turystyka.rp.pl”.

Na chwilę Betlej pochyla się jeszcze nad metodą badania, którą przyjęła do tworzenia ratingów firma Tipi Software, czyli „powszechnie używaną w praktyce audytorskiej wielowymiarową analizę dyskryminacyjną Edwarda I. Altmana (tzw. Altman Z – Score)”. Jak wyjaśnia wskaźnik Altmana (Z-score) – opracował w latach 60. nowojorski profesor Edward Altman, opierając się na metodach statystycznych. Za przykład brał on firmy działające na rynku amerykańskim z aktywami wyższymi niż milion dolarów. Ponieważ rynki, które stosunkowo niedawno przeszły transformację gospodarczą, charakteryzują się warunkami mniej przewidywalnymi, Altman zaproponował na początku lat 90. dla nich specjalną wersję wskaźnika (Z-score lub EM Score). Ze starego wzoru (było tam 5 komponentów) usunięto komponent kapitałowy, zmieniono wagi wskaźników oraz strefy zagrożenia.

„Obliczenie wskaźnika tą metodą dla konkretnej firmy zajmuje zaledwie kilka minut. Warto. Na pewno pomoże w ocenie kondycji przedsiębiorstwa i pozwoli wyeliminować z grona potencjalnych celów inwestycyjnych te firmy, które mają problemy finansowe, są mocno zadłużone i generują straty. Możemy regularnie obserwować, jak zachowuje się wskaźnik w dłuższym okresie i wyłapywać ewentualne trendy sugerujące poprawę lub pogorszenie finansowej sytuacji firm. Jest to zatem wskaźnik, który wcale nie oznacza ratingu, ale może być jednym z jego elementów. Już na wstępie można jednak dojść do wniosku, że ocena trwająca kilka minut nie może być esencją ogromnego światowego biznesu ratingowego” – wyjaśnia Betlej.

Jego esencją jest jego druga część – nazwijmy ją biznesową – w której analizuje się wszystkie istotne aspekty mające bieżący i przyszły wpływ na działalność danego przedsiębiorstwa. Jest to zwykle rozległa praca, wymagająca co najmniej sporego doświadczenia i stałego śledzenia danej branży, a często również wizyt w firmach i rozmów z ich kierownictwem – opisuje.

„W średnich przedsiębiorstwach proces taki trwa kilka dni, a w większych nawet do kilku tygodni. Wskaźnik Altmana pozwala orientacyjnie ocenić ryzyko, ale ponieważ jest on uniwersalny, to w nieco specyficznych branżach może on zdecydowanie zwodzić. Niestety do takich należy też branża turystyczna, która ma swoje specyficzne ryzyka jak np. terroryzm, mocno niestabilna równowaga podażowo-popytowa (nie mają jej np. producenci w branży spożywczej, producenci paliw i energii etc.), pogoda, czy bardzo ważne dla organizatorów kursy walut i ceny paliw”.

Bardzo niekorzystne w branży wycieczkowej – co jest jej specyfiką – są jej małe marże, a co za tym idzie mała rentowność. „Temat ten można rozwijać niemal w nieskończoność, ale jedno jest nawet intuicyjnie oczywiste, że np. biuro Itaka istotnie różni się jednak od Jastrzębskiej Spółki Węglowej, od producenta płytek i ceramiki sanitarnej Cersanit, czy nawet od Orlenu, choć akurat w obu jest istotny wspólny akcent, a mianowicie wrażliwość na ceny paliw”.

„Wskaźniki uniwersalne (np. EM Score) uśredniają (uniwersalizują) również potencjalny wpływ zmian w danych sprawozdawczych, wpływ dynamiki zachodzących zjawisk biznesowych na sytuację finansową oraz wiele innych elementów mających wpływ na życie przedsiębiorstwa w branżach, które nieraz mocno się od siebie różnią. Dlatego jedynie w przybliżeniu oddają sytuację poszczególnych podmiotów i to w takich branżach, które nie mają jakiejś szczególnej specyfiki.

Zwłaszcza w nich, ale nie tylko, potrzebna jest szeroko pojęta analiza biznesowa, bez której ocena stabilności finansowej podmiotu będzie mało wartościowa. Do takich należy także branża zorganizowanej turystyki wyjazdowej” – opisuje prezes Traveldaty.

Trzy branżowe przykłady

Po tym obszernym wyjaśnieniu Betlej podaje trzy przykłady, w których wyraźnie widać, że do oceny sytuacji danej firmy turystycznej trzeba czegoś więcej niż tylko mechanicznych wyliczeń.

Pierwszy to historia biura podróży Alfa Star – „suche formuły wskaźnikowe dawały temu organizatorowi całkiem dobrą ocenę, ale ostateczny rezultat był znacznie słabszy, co powodowało pewne niezadowolenie prezesa, z którym Traveldata rozmawiała w siedzibie firmy w Radomiu. Organizator działał jednak na rynkach docelowych, z których główny charakteryzował się w owym okresie mało stabilną, a nawet wyraźnie pogarszającą się sytuacją biznesową. Nasza ocena stabilności finansowej (po wyliczeniach) była więc bardzo niska, co zresztą okazało się decyzją trafną” (Alfa ogłosiła niewypłacalność w sierpniu 2015 roku)

Czytaj: „Alfa Star bakrutem”.

Drugi przykład, który przywołuje autor, to dzisiejszy Coral Travel. W czasach mało stabilnej sytuacji w Turcji, biuro też miało relatywnie niską ocenę. W prowadzonych w firmie rozmowach Traveldata ustaliła, że biuro dostarczy dodatkowe dane, w tym zwłaszcza o rynkach docelowych, co pozwoliło lepiej zrozumieć ważone ryzyko prowadzonej przez nie działalności i skorygować nieco ocenę. Obecnie Coral Travel na tyle zmienił biznes, a do tego poprawiła się sytuacja w krajach, do których wysyła najwięcej klientów, że ocena jego stabilności „powinna być na wyższym lub znacznie wyższym poziomie niż wynika to z suchych przeliczeń wskaźników”.

Jako trzeci przykład Betlej wskazuje litewskie biuro Novaturas. Dobrze zorganizowaną firmę, która osiągała bardzo korzystne wyniki i miałaby bardzo wysoką ocenę stabilności. Ale po wkroczeniu na jej rynek (kraje nadbałtyckie) konkurentów w postaci Itaki i TUI jej wyniki mocno osłabły.

Betlej przywołuje również inną deklarację Tipi Software: „Oceniając rating i modele predykcyjne należy mieć na uwadze, że zostały one obliczone automatycznie bez żadnego dodatkowego istotnego wkładu analitycznego ze strony analityków ratingowych. Przypominamy, że Czytelnicy nie powinni polegać wyłącznie lub mechanicznie na wyniku ratingu i modeli predykcyjnych przy przeprowadzaniu oceny wiarygodności kredytowej danego podmiotu. Niniejszy raport powstał na podstawie jawnych dokumentów finansowych bez współpracy z podmiotami ocenianymi. W szczególności nie były brane pod uwagę dokumenty księgowe ocenianych podmiotów, nie analizowano także dodatkowych informacji i objaśnień do sprawozdań finansowych”.

Co Betlej wie o ratingach

W tym miejscu przedstawia siebie i najbliższego swojego współpracownika z Traveldaty, przywołując ich doświadczenia odnośnie do ratingów.

„Andrzej Betlej – prezes Instytutu Traveldata przez kilka lat pracował (jako delegowany m.in. w tym celu wiceprezes zarządu Banku Millennium) z firmami ratingowymi tzw. wielkiej trójki (Standard & Poors, Moody’s i Fitch Ratings) i na początku był mocno zdziwiony liczbą potrzebnych dokumentów, liczbą różnych analiz oraz generalnie dużą ilością pracy potrzebną do ostatecznego zdefiniowania ratingu, a zwłaszcza jego perspektywy.

Jacek Dąbrowski – wiceprezes Instytutu Traveldata jako były dyrektor ds. relacji inwestorskich w Banku Millennium był m.in. bezpośrednio odpowiedzialny za stały kontakt z agencjami ratingowymi, aranżował i prowadził spotkania analityków firm ratingowych z zarządem banku i z dyrektorami odpowiednich departamentów banku oraz przygotowywał dokumenty, które były przez te agencje wymagane i analizowane na potrzeby ratingu.

Materiały publikowane przez Instytut Traveldata, które czasem budzą pewne zdziwienie niektórych osób w tym m.in. wykresy indeksów nastrojów, przenikania się dynamik sprzedaży detalicznej różnych grup towarowych, zmian (w uproszczeniu) konkurencyjności rynków docelowych, czy po prostu zmian istotnych wskaźników gospodarczych, to nic innego jak przystosowane do potrzeb branży reminiscencje doświadczeń ze współpracy z przedstawicielami agencji ratingowych”.

Z tym doświadczeniem – dodaje autor – trudno sobie wyobrazić, jak można dokonać oceny stabilności bez dopasowanego do specyfiki danej firmy oglądu prowadzonego przez nią biznesu.

Jedno jest pewne – w ocenie ratingowej muszą być obydwa człony, ten drugi to najczęściej ponad 99 procent pracy – kończy temat ratingów.

Lipiec i sierpień wyjątkowo korzystne dla touroperatorów

Na zakończenie tej części materiału (drugą cześć pod tytułem „Traveldata: W biurach podróży Grecja liderem podwyżek” opublikowaliśmy wczoraj), ekspert ocenia jeszcze wyniki finansowe branży touroperatorskiej w bieżącym sezonie. Nadal nadspodziewanie korzystne są ceny, a co za tym idzie również marże z wyjazdów sprzedawanych w okresie last minute, jako że koszty wzrosły relatywnie niedużo – pisze. W drugiej połowie lipca ceny „lastów” były średnio o około 350 złotych wyższe niż przed rokiem, w pierwszej połowie sierpnia różnica ta wzrosła do około 500-550 złotych, w kolejnych dwóch tygodniach była ona zaś o około 100 złotych niższa. Na dziś można szacować, że średni roczny wzrost cen ofert last minute w lipcu i sierpniu przekroczy nieco 400 złotych.

Jednak już w wypadku wyjazdów wrześniowych sytuacja zapowiada się mniej korzystnie. „Na przełomie lipca i sierpnia z niedużych wzrostów cen można było wnioskować, że w kolejnych kilku następnych tygodniach jest jeszcze pełny wybór i stosunkowo duża liczba ofert, a więc ceny będą bardziej stabilne niż np. w lipcu” – ocenia.

Wielkie chwile u polskich klientów biur podróży – jego zdaniem – przeżywają kierunki greckie. Popyt na wyjazdy jest bowiem tak duży, że w ostatnich dwóch tygodniach średnie ceny wzrosły tam o 300 złotych. Szybko rosną też ceny „lastów” do Bułgarii, w której dwutygodniowy wzrost wyniósł 143 złote. „Tu przyczyną może być wyczerpywanie się tanich z reguły ofert biura TUI Poland” – komentuje.

O wiele mniej rosną natomiast ceny wyjazdów last minute do Turcji i Egiptu. Chodzi o 67 i 40 złotych, a więc wielkości wyraźnie mniejsze niż podczas wakacji. Być może jest to związane, z faktem, że są to kierunki relatywnie tanich wyjazdów z dziećmi, z których część musiała w tym czasie już wrócić do szkoły – sugeruje Betlej.

I wskazuje, że bardzo stabilne stały się ostatnio ceny ofert last minute na Wyspy Kanaryjskie, które w ostatnich dwóch tygodniach zmieniały się niewiele – o 2 złote.

Dla zilustrowania ogólnej skali wzrostu cen dla wycieczek z wylotami w pierwszym tygodniu września Traveldata przedstawia wykres rocznych ich zmian z wyprzedzeniami w stosunku do terminu wylotu w zakresie 1-8 tygodni i 2-5 miesięcy.

Na wykresie widoczne są – wyjaśnia Andrzej Betlej – wyraźnie mniej dynamiczne wzrosty cen niż w lipcu, za to generalnie porównywalne ze wzrostami sierpniowymi. Obecnie przy identycznym wyprzedzeniu wobec terminu wyjazdu (tydzień), roczny wzrost cen we wrześniu (o 293 złotych) jest wyraźnie mniejszy od lipcowego (436 złotych), ale nawet nieco wyższy niż w sierpniu (282 złote).

Jest to już w kontekście generowania wyników branży we wrześniu sytuacja mniej korzystna niż wcześniej, gdyż w sumie Traveldata odnotowała negatywny wpływ wynikający ze zmian cen paliwa lotniczego i kursu walut. W minionym tygodniu działały one (łącznie) na niekorzyść organizatorów w większym stopniu niż przed tygodniem.

Dominującą część cotygodniowego materiału odnoszącego się do wydarzeń na rynku turystyki wyjazdowej prezes Instytutu Badania Rynku Turystycznego Traveldata Andrzej Betlej poświęcił na wyjaśnienie, jak działa mechanizm nadawania ratingów (ocen) biurom podróży. Traveldata robi to już od 2012 roku, czyli od czasów dużej fali upadków znanych i mniej znanych biur podróży. Niedawno swoje ratingi ogłosiła nieznana wcześniej w branży firma Tipi Software.

Pozostało 97% artykułu
Biura Podróży
Anex Tour lata już z Katowic do Turcji szerokokadłubowym boeingiem 777-300ER
Biura Podróży
35 lat Itaki: 10 milionów klientów i największy zysk w historii
Biura Podróży
Majówka - kierunek zagranica. „To przez mocną złotówkę i złą pogodę w Polsce”
Biura Podróży
Zuzanna Sprycha na czele Turystycznej Organizacji Otwartej
Biura Podróży
Wakacje z biurem podróży. Grecja i Hiszpania tańsze niż Bułgaria i Turcja