Od piątku nie ma ważniejszego tematu w branży turystycznej niż obserwowanie i komentowanie perypetii biznesowych do niedawna drugiego największego koncernu turystycznego, czyli Thomasa Cooka. Jego historia nie jest jeszcze ostatecznie zakończona, gdyż mimo upadku spółki matki całej grupy kapitałowej niektóre spółki zależne deklarują, że będą kontynuowały działalność.
Warto jednak zatrzymać się nad wątkiem przyczyn tego arcyważnego dla europejskiej turystyki wydarzenia. Pojawiło się już w tej sprawie wiele opinii, z których znacząca część jest myląca i prowadzi do niewłaściwych wniosków.
Thomas Cook szuka winy… nie u siebie
Kierownictwo Thomasa Cooka powtarza, że przyczyny porażki to czynniki zewnętrzne, częściowo od nich niezależne: Brexit, wysokie temperatury latem 2018 roku, niekorzystne wydarzenia na niektórych rynkach docelowych (np. pucz w Turcji w lipcu 2016 roku), czy rosnąca konkurencja tanich linii lotniczych.
Warto jednak zwrócić uwagę, że takie same czynniki dotykały też innych europejskich organizatorów. Biznesowy wpływ Brexitu na TUI Group był niemalże identyczny, gdyż oba te koncerny mają bardzo podobny udział rynku brytyjskiego w swoich ogólnych przychodach – TUI Group około 24,5 procent, a Thomas Cook 26,4 procent. Upalna pogoda zeszłego lata w Europie nie przeszkadzała tylko jednej firmie, ale wszystkim touroperatorom. A wydarzenia w Turcji i w krajach Afryki północnej również dotykała innych organizatorów (np. TUI Group, FTI) i to często w większym stopniu, gdyż Thomas Cook w większym niż inni stopniu koncentrował swój biznes na Grecji i Hiszpanii, gdzie takich wydarzeń nie było. Również konkurencja tanich linii dokucza wszystkim organizatorom. Warto przy tym zwrócić uwagę, że TUI Group ponosi bardzo duże straty, szacowane na 300 mln euro, z powodu przedłużającego się uziemienia jego boeingów 737 Max.
Analitycy, w tym Traveldata, wielokrotnie zwracali uwagę, że przyczyny miały charakter wewnętrzny. Należały do nich: brak strategii reagowania koncernu na współczesne wyzwania i zmian na globalnym i europejskim rynku turystycznym, jak i mało skuteczne bieżące zarządzanie, w tym zbyt słaba kontrola sytuacji i postępów biznesowych w spółkach zależnych (vide Neckermann Polska).