Poprawki rozpatrywano na posiedzeniu komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki. Jedna z najważniejszych dotyczyła podpisywania umowy o imprezę turystyczną poza siedzibą biura podróży. Projekt zakładał, że jeśli klient podpisał umowę w innym miejscu niż siedziba organizatora imprezy lub jego przedstawiciela w osobie agenta turystycznego, mógł odstąpić od niej w ciągu siedmiu dni bez ponoszenia kosztów tej decyzji.
Umawianie – tak, nagabywanie – nie
Ja wskazywał od pierwszej dyskusji o projekcie poseł Jerzy Kozłowski (Kukiz’ 15), stwarzało to dla branży ogromne ryzyko. Zdarza się bowiem, że sprzedawca (agent turystyczny) udaje się do klienta – do jego domu lub biura – i tam zawierają umowę. Często jest tak, że do wyjazdu zostaje niewiele czasu. Jeśli więc klient się rozmyśli, może narazić organizatora i jego przedstawiciela na ogromne koszty, oni już bowiem za sprzedane usługi (na przykład bilety samolotowe) zapłacili. Takie są zasady w okresie wyprzedaży (last minute).
Kozłowski postulował wykreślenie tego ustępu z projektu. Podczas prac nad ustawą w specjalnej podkomisji, a wczoraj w komisji popierali go prezes Polskiej Izby Turystyki Paweł Niewiadomski i wiceprezesi Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych, Marek Kamieński i Marcin Chiliński.
Takiego postawienia sprawy bronił jednak reprezentant Federacji Konsumentów, który wskazywał, że przepis ma chronić konsumentów przed sytuacją, w której są oni usilnie namawiani do zakupienia wycieczek, chociaż takiego wydatku nie chcą ponosić. Powinni mieć oni prawo wycofania się z tego, kiedy presja ustanie.
Początkowo klub Prawa i Sprawiedliwości, jedyny władny przeprowadzić zmianę, jakiej chciała branża turystyczna, zasugerował, że przychyli się do tego wniosku. Ostatecznie jednak zaproponował jedynie łagodzącą go poprawkę. Przepis tak sformułowano, że rozdzielono dwie sytuacje – jeśli klient jest nagabywany, a wcześniej nie planował kupienia usługi turystycznej, będzie mógł z niej zrezygnować. Jeśli natomiast świadomie umówił się ze sprzedawcą na zakup wyjazdu, taka transakcja będzie traktowana jak każda inna zawarta w biurze podróży czy przez Internet. Taka wersja uzyskała aprobatę posłów z komisji, a Kozłowski nazwał ją dobrym kompromisem. Również Niewiadomski uznał to za sukces.