Andryszak, cytowany przez portal branżowy Touristik Aktuell, wyjaśnia że obecnie 20 procent wyjazdów rezerwowanych jest właśnie online (kiedy dwa lata temu kierował spółką TUI Poland zapewniał, że osiągnął w Polsce poziom 30 procent). Wymienia, że chodzi o takie portale jak Robinson (hotele klubowe), Airtours (wycieczki luksusowe) i TUI Fly (bilety lotnicze). Największy udział w sprzedaży internetowej przypada jednak na stronę TUI.com. Z kolei typowe portale turystyczne nie odgrywają w TUI, w przeciwieństwie do innych touroperatorów, zbyt dużej roli.
Niemieccy turyści znani są z dużego konserwatyzmu, dlatego nadal zdecydowanie większa część rezerwacji przechodzi w tym kraju przez klasycznych agentów turystycznych. To właśnie dzięki nim firma zdołała powiększyć swój udział w niemieckim rynku w ostatnim roku z 25 do 27 procent (z tej statystyki wyłączono biuro L’tur należące do TUI, a specjalizujące się w handlowaniu ofertami last minute).
Andryszak uważa, że TUI ma w internecie lepszą pozycję niż jego konkurenci, tacy jak Booking.com, Opodo czy Expedia. W przeciwieństwie do pośredników model touroperatorski zapewnia bowiem lepsze marże brutto. Podczas gdy w biurach podróży wahają się one od 17 do 23 procent, to u tych pierwszych wynoszą od 7 do 13 procent.
Celem prezesa TUI Deutschland na ten rok jest osiągnięcie 600 milionów euro obrotu we wszystkich portalach należących do koncernu. Dla porównania, w roku rozliczeniowym 2016/2017 obrót biura podróży wyniósł 4,7 miliarda euro.