Media brytyjskie żyją od kilku dni tym przypadkiem. 69-letni Brytyjczyk zmarł nagle w nocy w hotelowym pokoju. Jak twierdzi jego będąca na miejscu córka, John Cooper był okazem zdrowia. Kilka godzin później źle się poczuła żona zmarłego, 63-letnia Susan, zresztą pracownica biura podróży Thomas Cook. Ona z kolei zmarła w szpitalu, nie pomogła reanimacja. Lekarze w obu wypadkach stwierdzili zgon z przyczyn naturalnych. Wskazali na zawał.
Córka zmarłych twierdziła, że w restauracji pięciogwiazdkowym hotelu było brudno, jedzenie było niedogotowane, siadały na nim muchy. Powiedziała też w rozmowie z BBC, że poprzedniego dnia jej córka i matka poczuły w pokoju dziwny zapach, co mogłoby sugerować obecność jakiegoś gazu.
Śledczy ustalili jednak, że w ich pokoju nie było żadnych toksyn, gazów ani wycieku płynów. Pobrali próbki jedzenia, urządzeń sanitarnych, wody, a także próbki z klimatyzacji. Trwa śledztwo.
Teraz, jak opisuje dziennik „Daily Mail” w wydaniu internetowym, skargę na jakość jedzenia w Aqua Magic złożyło już kilkunastu klientów. Gazeta opisuje przypadek 16-letniej Isobel Westwood, która mówi, że po posiłkach w hotelu zdiagnozowano u niej nieżyt żołądkowo-jelitowy i trafiła do szpitala. W Hurghadzie przebywała 12 dni, a kiedy wróciła do domu, do Wielkiej Brytanii 20 sierpnia jej stan pogorszył się i pomimo zażywania antybiotyków musiała znów udać się do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej zatrucie pokarmowe.
Brytyjscy prawnicy rozpoczęli badanie sprawy po wysłuchaniu relacji o chorobach innych gości tego hotelu, wcześniej reprezentowali oni też ludzi, którzy zatruli się posiłkami z salmonellą podczas pobytu w Aqua Magic w latach 2016 i 2017 – opisuje „Daily Mail”.