Na progu sezonu 2019 wiodący polscy organizatorzy prawie jak jeden mąż określali wzrost swoich programów na kilka procent. Może się to wydawać podejściem zbyt pasywnym, czyli znacznie poniżej obecnego potencjału wzrostu branży zorganizowanej turystyki wyjazdowej. Zwłaszcza w sytuacji gdy konkurencyjne wobec biur podróży tanie linie lotnicze wyraźnie ograniczyły tempo wzrostu liczby połączeń na kierunkach turystycznych. Jednak taki wniosek nie powinien wzbudzać większych wątpliwości. Powtórzenie się kolejny rok dużej nadwyżki podaży nad popytem mogłoby zagrozić finansom już znacznej liczby touroperatorów.
Mniej ofert, marże w górę
W pierwszych ponad siedmiu miesiącach sprzedaży wyjazdów na 2019 rok biura podróży w zdecydowanej większości utrzymywały ceny na poziomie gwarantującym im marże, mimo że TUI Poland zastosował jeszcze drastyczniejsze obniżki, zwłaszcza w wypadku wyjazdów wakacyjnych, niż przed rokiem.
Do zachowujących się racjonalnie touroperatorów należała w szczególności Itaka. Jej ceny były wyższe od tych sprzed roku o kwoty zbliżone do obiektywnego wzrostu kosztów, wynikającego na przykład ze wzrostu cen paliwa lotniczego i mniej korzystnych kursów walut. To istotne dla branży jako całości, gdyż organizator ten ma znaczny udział w rynku, a zatem i wpływ na jego sytuację. Pasmo jego wieloletnich sukcesów biznesowych sprzyja zaś zaufaniu odnośnie trafności także obecnego postępowania.
Jest szansa na sukces
Jeśli touroperatorzy nie odstąpią od dotychczasowej polityki do późnej wiosny, będą mogli liczyć na przedłużenie okresu korzystnych cen na dalszą część sezonu, gdyż na ewentualne zwiększanie programów, a co za tym idzie ryzyka pogorszenia wyników finansowych, byłoby już za późny. Wtedy będą mieli duże szanse, by osiągnąć historyczny zysk, może nawet dwukrotnie większy niż w najlepszym dotąd pod tym względem roku 2016, kiedy wyniósł on 145 mln złotych.
Należy pamiętać, że dalsza sprzedaż wycieczek na lato, będzie prawdopodobnie przebiegać w atmosferze walki politycznej toczącej się w ramach kampanii przed wyborami do parlamentów europejskiego (maj), a później (jesień) krajowego. Walka i związana z nią nerwowość i niepewność przekłada się na nastroje społeczne i konsumenckie, a te z kolei na koniunkturę w turystyce wyjazdowej.
W roku skumulowania wydarzeń politycznych trudno będzie wyciągać touroperatorom jakieś konstruktywne wnioski. Przy dużych amplitudach zmian nastrojów, stopień przewidywalności koniunktury w turystyce niewiele może poprawić nawet duża dynamika wzrostu realnych dochodów gospodarstw domowych i małe prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzeń o charakterze terrorystycznym w krajach będących celem wyjazdów turystów. Pojedyncze takie przypadki nie powinny istotnie wpłynąć na ruch turystyczny, gdyż tolerancja dla takich zdarzeń jest teraz znacznie większa niż jeszcze kilka lat temu.
Nie działaj impulsywnie, obserwuj
Jest takie powiedzenie rodem z bankowości inwestycyjnej, dość popularne wśród handlowców (traderów) i inwestorów: jeżeli nie wiesz, co masz robić, lepiej nie rób nic.
Jeśli zastosować je do sytuacji branży turystycznej trzeba by wskazać, że kiedy sygnały z rynku są raz optymistyczne, a innym razem sceptyczne, trudno więc wyciągać z nich jednoznaczne wnioski, lepiej pozostać przy pierwotnej koncepcji, nie podejmować nowych inicjatyw.
Nawet gdyby pojawiały się sygnały o poprawie popytu na wycieczki lepiej mieć na względzie, że mogą okazać się one nietrwałe. Dlatego znacznie korzystniejsza powinna się okazać wstrzemięźliwość niż chęć zwiększenia oferty. Co najwyżej popyt przewyższy podaż w końcowej fazie sprzedaży last minute, co powinno spowodować, że wzrost cen z całym dobroczynnym wpływem na wielkość marż.
Na zakończenie należy jeszcze podkreślić, że powyższy pogląd i materiał odnosi się do możliwego scenariusza przebiegu koniunktury w turystyce wyjazdowej w krótkim terminie, czyli w sezonie 2019. W terminie średnim, w latach 2020-2021, w dużym stopniu zadecyduje o niej reakcja konsumentów na fiskalny pakiet stymulacyjny zwany przez media „piątką Kaczyńskiego”, a w długim – tempo dążenia do osiągnięcia europejskiego poziomu życia Polaków.