Brytyjscy klienci Thomasa Cooka przebywający w hotelu Orange Beach hotel w miejscowości Hammamet w Tunezji zaalarmowali brytyjski konsulat i media, że nie wypuszczono ich z hotelu, kiedy mieli jechać na lotnisko, żeby wrócić z wypoczynku do kraju. Kierownictwo hotelu stwierdziło, że biuro podróży nie zapłaciło za ich pobyt, a w związku z informacjami o kłopotach touroperatora, obawiają się o swoją zapłatę.
Według relacji turystów ochroniarze zamknęli bramę i nie wypuścili ich do autokarów. Niektórzy z nich zapłacili więc własnymi pieniędzmi za noclegi.
Czytaj też: „Thomas Cook prowadzi rozmowy ostatniej szansy”.
Jak podaje Reuter, rząd brytyjski i brytyjski odpowiednik polskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego (Civil Aviation Authority) przygotowały plan na wypadek, gdyby trzeba było zorganizować powroty Brytyjczyków do kraju. Według agencji chodzi o 160 tysięcy osób. A w skali świata za granicą przebywa nawet 600 tysięcy osób (w hotelach i na statkach wycieczkowych), głównie z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Skandynawii.
Sam koszt przywiezienia obywateli Wielkiej Brytanii szacuje się na 600 milionów funtów. Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Dominic Raab powiedział jednak w BBC, że rząd nie zamierza dopłacać do tej operacji. – Nie wkraczamy z pieniędzmi podatników, gdy firmy wpadają w problemy, chyba że ma to wpływ na strategiczny interes narodowy – wyjaśnił.