Niemiecki rząd zniósł dwa miesiące temu ostrzeżenia przed podróżami do wybranych regionów Turcji (Riwiera Turecka, wybrzeże Morza Egejskiego), nadal nakazuje jednak testowanie się turystów 48 godzin przed powrotem do domu. FTI przejął na siebie ten obowiązek i zapewnia gościom obligatoryjne badania. Od początku sierpnia na urlop do Turcji wyjechało z nim 60 tysięcy Niemców, wszystkich przebadano. Wyniki pokazały, że odsetek zakażonych wynosił 0,3 procent (202 osoby, wszystkie z łagodnym przebiegiem zakażenia). Żaden z klientów nie musiał się leczyć w szpitalu. Badania wykonywane są zazwyczaj w hotelu – w większości obiektów powstały punkty pobrań wymazów.
CZYTAJ TEŻ: Google Maps pokażą, gdzie najwięcej zakażeń koronawirusem
Osoby, które są zakażone koronawirusem, muszą odbyć kwarantannę – jej koszty pokrywa FTI wraz ze swoimi partnerami hotelowymi. Chodzi o zakwaterowanie, wyżywienie i lot powrotny, który może być zorganizowany dopiero po tym, jak kolejny test okaże się negatywny. – Klienci z zasady przechodzą izolację w hotelu, w którym mieli zarezerwowany pobyt, w specjalnie przygotowanym pokoju. Każdy hotel musi przygotować ponad 50 takich miejsc. Tam też spożywają posiłki – mówi dyrektor działu Turcja w FTI Hicabi Ayhan. Jeśli chore okaże się dziecko, opieką objęty jest też jeden z rodziców lub dziadków.
Turcja wdrożyła protokoły sanitarne opracowane przez tamtejsze Ministerstwo Turystyki. W restauracjach, na basenach i na plaży utrzymywany jest dystans społeczny, a ponieważ wiele obiektów znajduje się na bardzo rozległych terenach, jest to stosunkowo łatwe do osiągnięcia. – Urlop w Turcji w obecnych warunkach jest możliwy i to bez zbytnich ograniczeń i obaw o bezpieczeństwo – konkluduje Ayhan.