Modlin umiera – mówił Robert Biedroń podczas poniedziałkowej konferencji prasowej na opustoszałym podwarszawskim lotnisku, w której uczestniczyli również jego wiceprezes Marcin Danił i posłowie klubu parlamentarnego Lewicy.
– Modlin to najszybciej rozwijający się port w Polsce, co pokazuje, że ta inwestycja była po prostu trafiona. W czasie pandemii na jego przykładzie widać też jak w soczewce, co działa i co nie działa w państwie – wskazywał Biedroń. Teraz, kontynuował, Modlin traci płynność finansową i stoi na krawędzi upadku. Odpowiedzialność za jego funkcjonowanie spoczywa w dużej mierze na barkach samorządów, choć udziały w nim mają też Agencja Mienia Wojskowego i Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze”.
CZYTAJ TEŻ: Rząd wesprze polskie lotniska. Potrzeba 142 milionów złotych
– Samorządy same sobie nie poradzą z problemami związanymi z przestojem. Dlatego apeluję do rządzących o specustawę, o natychmiastowe wsparcie dla takich instytucji jak Modlin, o środki na ratowanie nie tylko samego portu, ale także miejsc pracy w restauracjach, hotelach, sklepach, na parkingach, które dzięki niemu powstały – apelował Biedroń. – Obowiązkiem rządu jest o nie dbać. Zamiast wydawać pieniądze na lotnisko widmo w Radomiu, trzeba ratować miejsca pracy, które już są – dodawała posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Lotnisko w Modlinie zatrudnia 250 etatowych pracowników, pośrednio daje pracę 2,5 tysiącom osób. Wiceprezes portu Marcin Danił podkreślił, że jego przedsiębiorstwo korzysta z dopłat do wynagrodzeń w ramach tarczy antykryzysowej i dotąd nie zwolniło ani jednego pracownika. – Co piąty turysta z Warszawy odprawia się z naszego lotniska – mówił, podkreślając jego znaczenie dla budżetu Warszawy i okolicznych miejscowości.