Greenpeace we współpracy z hiszpańską organizacją zajmującą się zrównoważonym rozwojem Observatorio de la Sostenibilidad zbadał stan wybrzeży Hiszpanii, informuje portal Reisevor9. Analiza pokazała, że choć obszar nad morzem zajmuje niecałe 9 procent powierzchni Hiszpanii, to zamieszkuje go prawie połowa obywateli państwa. Wokół takich miast jak Marbella, czy w regionie Walencji wybrzeże jest niemal całkowicie zabudowane. W ostatnich 30 latach obszar, na którym stanęły kolejne budynki, niemal się podwoił, częściowo za sprawą niekontrolowanego rozwoju turystyki. Konsekwencją jest nie tylko oszpecenie krajobrazu, ale też zanikanie roślinności, co dalej prowadzi do erozji i zmniejszenia chłonności opadów. To w powiązaniu ze zmianami klimatycznymi, kapryśnością aury i coraz częstszymi załamaniami pogody prowadzi do zwiększenia zagrożenia powodziami.

Według Greenpeace region, w którym obszar nadmorski jest najbardziej zabudowany, to Katalonia (26 procent części nadmorskiej), na kolejnych miejscach znajdują się prowincje Walencja (23 procent) i Andaluzja (15 procent). Co ciekawe, o wiele lepiej w zestawieniu wypadają Baleary, tam wskaźnik ten wynosi 7 procent. Obrońcy środowiska podkreślają jednak, że w ostatnich latach na archipelagu zniszczona została w większości roślinność nadmorska. Organizacja uważa, że rząd źle inwestuje pieniądze w ochronę środowiska. Przykładowo w tym roku 93 procent środków przeznaczonych na inwestycje publiczne na obszar wybrzeża poszło na tworzenie promenad i zabezpieczenie piasku na plaży. W samo odzyskanie wypłukanego piasku z plaż Barcelony inwestuje się roczne 33 miliony euro, a na ochronę wybrzeża tylko 7 procent pieniędzy państwowych. Zdaniem Greenpeace rząd w pierwszej kolejności powinien się zająć ekosystemami.