Pierwsze trzęsienie ziemi o sile 5,2 stopni w skali Richtera nawiedziło Chorwację w poniedziałek, nie powodując większych szkód. Jego epicentrum znajdowało się w pobliżu miasta Petrinja, około 50 kilometrów na południowy wschód od Zagrzebia, około 10 kilometrów pod powierzchnią ziemi.
Wczoraj w tym samym regionie ziemia znów się zatrzęsła, tym razem silniej (6,4 stopnia). Najbardziej ucierpiała Petrinja – jak donoszą lokalne władze, całe centrum miasta jest zniszczone. Mocno ucierpiał odległy od Petrinji o 15 kilometrów Sisak, gdzie zawaliło się wiele domów. Wstrząsy były odczuwalne w całej Chorwacji, a także setki kilometrów poza jej granicami, między innymi na Węgrzech, w Austrii, południowych Niemczech, Bośni i Hercegowinie, Słowenii, Serbii i dużej części Włoch. Słowenia na wszelki wypadek wyłączyła reaktor w swojej elektrowni jądrowej w Kršku (100 kilometrów od epicentrum).
CZYTAJ TEŻ: O połowę mniej turystów w Chorwacji. „To i tak dobry wynik”
We wtorkowej katastrofie zginęło siedem osób, jedna w Petrinji, pięć w miejscowości Majske Poljane i jedna w Żażinie. 26 osób jest rannych, z czego sześć jest w ciężkim stanie. W obawie przed wstrząsami wtórnymi tysiące ludzi koczują na zewnątrz i śpią w samochodach, wielu straciło dach nad głową. Trwa akcja ratunkowa, wojsko i strażacy przeczesują gruzy w poszukiwaniu zasypanych. Władze planują ewakuację części mieszkańców. – Przebywanie tutaj jest niebezpieczne – powiedział, cytowany przez Reutersa, premier Chorwacji Andrej Plenković, który przyjechał do Petrinji i Sisaku.
Dziś wczesnym rankiem wystąpiły jeden po drugim trzy kolejne silne wstrząsy o magnitudzie od 3,9 do 4,8. – Ziemia w okolicach Petrinji cały czas drży. Ludzie są w strachu. Zostali bez dachu nad głową – mówi dyrektor Chorwackiej Wspólnoty Turystycznej w Polsce Agnieszka Puszczewicz. – Niezwykle budująca jest mobilizacja Chorwatów i wzajemna bezinteresowna pomoc. W tym względzie jesteśmy jako narody bardzo do siebie podobni. Nieszczęścia nas mobilizują i jednoczą – dodaje.