Austriackie ośrodki narciarskie plasują się od lat na czele rankingów wyjazdowych celów Polaków w sezonie zimowym. Na ten stan rzeczy wpływają w równej mierze niewielka stosunkowo odległość od naszych granic, perfekcyjne przygotowanie tras, wspaniała alpejska sceneria, przyjazne ceny i świetna kuchnia. Każdy z austriackich ośrodków ma też rozbudowaną ofertę après-ski, a z niejednym wiąże się ciekawa historia.
Ośrodek z historią
Najlepszym przykładem jest Lech-Zürs położony w Alpach Lechtalskich w najdalej od Polski usytuowanym landzie Austrii - Vorarlbergu.
Wraz z tyrolskim St. Anton, z którym Lech połączony jest wyciągami w narciarską huśtawkę, tworzy region Ski Arlberg, w którym do dyspozycji gości jest aż 370 km tras. Góruje nad nimi na kształt wilczego kła Valluga (2809 m n.p.m.). Ponadto Lech słynie z eleganckiej infrastruktury hotelowej i rozległych terenów do jazdy poza trasami. Jako bodaj pierwszy ośrodek w Alpach szczycił się zainstalowanym tam systemem antylawinowym. Nocą po opadach śniegu odpalane są ciśnieniowe armatki i śnieg się osypuje, przy trasach zaś rozmieszczone są telefony alarmowe - na wszelki wypadek, gdyby system zawiódł, łatwo jest wezwać pomoc.
W Lech-Zürs u progu XX stulecia powstał pierwszy w Alpach klub narciarski, którego członkowie także jako pierwsi zaczęli prowadzić kursy dla adeptów białego szaleństwa. Tam również założono pierwsze narciarskie wyciągi.