Rządowa pomoc dla przedsiębiorców z branż zamkniętych podczas jesienno-zimowego lockdownu płynie najwyżej strumykiem zamiast strumieniem – pisze w komunikacie Rada Przemysłu Spotkań i Wydarzeń działająca przy Pracodawcach RP. Trafia tylko do niektórych firm, omija te najbardziej potrzebujące i ma zbyt małą wartość.
W styczniu rząd uwzględnił niektóre postulaty branż w tarczy finansowej PFR 2.0 i znowelizowanej wersji tarczy 6.0. Niestety, algorytmy i kryteria pomocy nadal wykluczają wiele podmiotów z przemysłu spotkań, skazując je na niebyt w obliczu przedłużających się obostrzeń – alarmuje rada.
– Nowy Rok rozpoczęliśmy dobrą wiadomością o uwzględnieniu w programie tarczy PFR 2.0 kodu 73.11.z, o co walczyliśmy przez kilka miesięcy. Niestety, szczegółowe warunki pomocy sprawią, że realna pomoc nadal ominie istotną część podmiotów na rynku – mówi Dominik Górka z Klubu Agencji Eventowych SAR, cytowany w komunikacie. – Być może taką pomoc warto byłoby powiązać jeszcze mocniej z realnymi wynikami finansowymi, a nie obrotami, albo z konkretnymi kosztami stałymi? – dodaje.
Olga Krzemińska-Zasadzka ze Stowarzyszenia Organizatorów Incentive Travel wylicza, że od marca 2020 roku rynek spotkań i wydarzeń skurczył się o 30 procent z powodu upadłości, zawieszeń działalności i przebranżowień. – Pokładaliśmy więc bardzo duże nadzieje w tarczy PFR 2.0, niestety według naszych szacunków 95 procent agencji incentive travel – członków stowarzyszenia z sektora MŚP – nie otrzyma subwencji PFR 2.0. Powodem jest przede wszystkim wykluczający limit 144 tysięcy złotych na pracownika dla subwencji 1.0 i 2.0 oraz definicja pracownika przyjęta przez PFR, co daje naszym firmom niekorzystny przelicznik wielkości subwencji – firmy nie mogą skorzystać z pokrycia 70 procent kosztów stałych nawet w najmniejszym zakresie – wyjaśnia Krzemińska-Zasadzka.
CZYTAJ TEŻ: Hotelarze i organizatorzy wydarzeń na krawędzi. Proszą premiera o pomoc