Coral Travel: Ten rok zaliczymy do najlepszych

O tym, czy miniony sezon był udany dla biura podróży, które kierunki miały najwięcej klientów, jak przebiega współpraca z agentami turystycznymi i kiedy „Coral" zastąpi „Wezyra" opowiada dyrektor generalny Coral Travel Wezyr Holidays Kaan Ergun

Publikacja: 03.11.2017 17:48

Kaan Ergun, prezes spółki Coral Travel, wcześniej Wezyr Holidays

Kaan Ergun, prezes spółki Coral Travel, wcześniej Wezyr Holidays

Foto: Nelly Kamińska

Nelly Kamińska: Jak Coral Travel Wezyr Holidays, specjalista od Turcji, przetrwał poprzedni sezon, który dla tureckiej turystyki był jednym z najtrudniejszych od lat?

Kaan Ergun: Rzeczywiście nie był to łatwy rok. Po próbie zamachu stanu w lipcu 2016 r. musieliśmy anulować część lotów. Jednak turyści, którzy mimo politycznych zawirowań polecieli na wakacje do Turcji, przekonali się, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. W efekcie w końcówce sezonu, choć nie reklamowaliśmy się zbytnio, sytuacja wróciła do normy i już w przedsprzedaży rozeszło się 40 procent naszej oferty na rok 2017. W 2016 roku wysłaliśmy do Turcji 62 tysiące turystów, w tym roku - już 90 tysięcy.

Tak znaczny wzrost osiągnęliśmy również dzięki atrakcyjnym cenom. Hotele zaproponowały nam duże zniżki, a wartość pakietów spadła o około 400 - 500 zł na osobę.

A co z innymi kierunkami?

W Bułgarii liczba turystów wzrosła z 19 do 24 tysięcy, w Hiszpanii z 7 do 12 tysięcy. Do gry wrócił Egipt. W 2016 roku wyjechało tam z nami 8 tysięcy turystów, w tym roku - o 30 tysięcy więcej. Jedynie w wypadku Grecji nie odnotowaliśmy znaczących zmian, wysyłając tam odpowiednio 25 i 26 tysięcy klientów. Popyt na ten kierunek był ogromny i nie mieliśmy możliwości zakontraktowania większej liczby miejsc w hotelach. Łączna liczba naszych klientów to 135 tysięcy w 2016 roku i 184 tysiące w 2017.

Czy ten rok zamkniecie stratą czy zyskiem?

Zyskiem. Pod względem finansowym będzie on jednym z najlepszych w ostatniej dekadzie. Tegoroczne obroty szacujemy na 425 milionów złotych, dla porównania w ubiegłym roku wyniosły one 273 miliony.

Jakie wnioski nasuwają się po doświadczeniach ostatnich sezonów? Czy będziecie dążyć do większej dywersyfikacji oferty, żeby nie być zależnym od jednego kierunku?

Jesteśmy znani przede wszystkim jako eksperci od Turcji, choć od 10 lat wysyłamy Polaków także do Grecji, Hiszpanii, Bułgarii i Egiptu. To większość naszych operacji czarterowych. Oferujemy też kierunki dalekie, m.in. Seszele, Malediwy, Dominikanę, Tajlandię czy Dubaj. W sumie stanowią one 55 procent naszej oferty. Pozostałe 45 procent to Turcja i nie zamierzamy zmieniać tych proporcji z powodu tymczasowych komplikacji.

Do sytuacji kryzysowych podchodzimy spokojnie, nie wykonujemy żadnych gwałtownych ruchów. Jako spółka należąca do OTI Holding, jednego z największych graczy na europejskim rynku turystycznym, możemy sobie na to pozwolić. Mając wsparcie potężnej organizacji, nie boimy się aż tak bardzo zawirowań na rynku, tylko konsekwentnie, krok po kroku realizujemy nasze cele. Od dwóch sezonów mamy dobre wyniki finansowe i o ile nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, tendencja wzrostowa będzie się utrzymywać.

Jakie są więc plany na 2018 rok?

Po dwóch latach przerwy ponownie uruchamiamy połączenia lotnicze z Łodzi, Bydgoszczy i Szczecina. Oznacza to, że w 2018 roku będziemy latać z 10 portów, poza wymienionymi także z Warszawy, Katowic, Krakowa, Poznania, Gdańska, Wrocławia i Rzeszowa.

Jeśli chodzi o Turcję, zaoferujemy tam 125 tysięcy miejsc, to o 35 tysięcy więcej, niż w tym sezonie.

Znów pojawi się Tunezja, która wypadła z katalogów na trzy lata. Z Tunezją jednak na razie nie szarżujemy, jej udział w ogóle oferty nie będzie duży. Łącznie planujemy wysłać za granicę 241 tysięcy turystów.

W tym roku, podobnie jak w ubiegłym, przedsprzedaż uruchomiliśmy na początku października. Jeśli będzie ona postępować z taką dynamiką jak dotąd, to spodziewam się, że jeszcze przed startem sezonu rozejdzie się około 60 procent naszej oferty, co byłoby bardzo dobrym wskaźnikiem. Od kilku lat obserwujemy rosnącą popularność zakupów z wyprzedzeniem. Klienci już wiedzą, że przedsprzedaż oznacza duży wybór i dobre ceny. Wedle pierwszych raportów na podstawie systemu rezerwacyjnego MerlinX dotyczących przedsprzedaży w 2018 r. turecka Antalya będzie kierunkiem numer jeden, Bodrum zaś – numerem trzy. Na drugim miejscu, o ile się nie mylę, jest grecki Heraklion.

A co z cenami? Czy będą wyższe niż w tym sezonie?

W wypadku Turcji pozostaną mniej więcej na tym samym poziomie.

Czy w ofercie tureckiej pojawią się jakieś nowości? Nowe hotele, a może kurorty?

Pojawi się pewien nowy kierunek, ale na razie nie zdradzę, jaki.

Co do hoteli, to nie planujemy poszerzania oferty. Należąca do naszego holdingu firma Odeon Destination Management Company kontraktuje obecnie w Turcji ponad 2 tysiące hoteli. Dotąd spośród nich wybieraliśmy około 700 - 800, które najbardziej odpowiadały wymaganiom polskiego rynku. Ostatnio jednak doszliśmy do wniosku, że tak duży wybór rodzi więcej problemów niż korzyści. Po pierwsze wymaga zwiększenia liczby rezydentów i samochodów, a więc generuje dodatkowe koszty. Po drugie powoduje zamęt w głowach klientów, którzy mają problem z podjęciem decyzji. Dlatego postanowiliśmy skompresować ofertę, to znaczy zwiększyć liczbę pokojów w hotelach, które cieszą się największym wzięciem, zmniejszając jednocześnie liczbę samych obiektów do około 400 - 500, a więc prawie o 50 procent.

Jakich ofert szuka polski klient biura podróży?

Liczą się dwa kryteria - dobra jakość za przystępną cenę. Polski rynek jest bardzo wrażliwy na zmiany cen.

Polacy preferują wyjazdy rodzinne. Średnio na jeden wykupiony u nas pakiet przypada półtora dziecka. Tureckie hotele są dla polskich rodzin bardzo atrakcyjne, bo w wielu z nich za jedno lub dwoje dzieci nic się nie płaci, jedynym wydatkiem jest bilet na samolot. Poza tym mają one nowoczesną, bogatą infrastrukturę i takiż system all inclusive. Co ważne, nie istnieją dysproporcje między ceną a jakością.

Znamienne jest, że Polacy wolą kupować w biurach podróży. W internecie tylko wyszukują i porównują oferty, po czym idą do biura, by bezpośrednio porozmawiać ze sprzedawcą i upewnić się co do trafności swojego wyboru. W naszym wypadku odsetek sprzedaży online wynosi zaledwie 3 procent, cała reszta to sprzedaż stacjonarna.

Jak te proporcje wpływają na politykę firmy wobec agentów?

Już na samym początku postawiliśmy na współpracę z biurami podróży, na niej oparliśmy naszą strategię rozwoju. Realizujemy wspólnie wiele projektów, m.in. w zakresie kampanii reklamowych. Kilka razy w roku organizujemy szkolenia dla agentów dotyczące technik sprzedaży, komunikacji z klientem, prawa turystycznego etc.

Z drugiej strony konsekwentnie budujemy markę Coral Travel Wezyr Holidays. W Polsce działa około stu biur semi-franczyzowych oznakowanych logotypami Corala lub Wezyra, ale sprzedających także produkty innych touroperatorów. Rozpoznawalność marki ma również podnieść sieć własnych salonów sprzedaży, w którą inwestujemy od kilku lat. Większość z nich lokujemy w galeriach handlowych w dużych miastach. Obecnie mamy 23 salony, do końca tego roku będzie ich 30, a do końca 2018 roku – 40 - 45. I na tym poprzestaniemy. Nie chcemy stwarzać konkurencji agentom, z którymi mamy bardzo dobre relacje. Cenimy ich profesjonalizm, znajomość rynku i potrzeb klientów, ufamy im i nie zamierzamy z nimi współzawodniczyć.

W przyszłości wszystkie biura podróży należące do OTI Holding w Europie będą działały pod jedną marką Coral Travel. Zniknie zarówno niemiecki Ferien Touristik kupiony przez OTI w czerwcu tego roku, jak i polski Wezyr Holidays.

Zlikwidowanie tak rozpoznawalnej marki jak Wezyr Holidays nie jest chyba łatwe?

Oczywiście, nie da się tego zrobić jednym cięciem. Wezyr ma w Polsce mocną pozycję, dlatego działamy bez pośpiechu. Formalnie w dokumentach Wezyr Holidays nie istnieje od zeszłego roku. Jest Coral Travel i Coral Travel Poland, w przyszłym roku zostanie tylko Coral Travel Poland. Jednak logo Wezyra wciąż widnieje na katalogach, nazwy zwyczajowo i z powodów sentymentalnych używają również agenci.

 Jak firma będzie się rozwijać przez najbliższe lata? Czy dostrzega Pan na polskim rynku usług turystycznych jakąś lukę, którą można by zagospodarować?

W ostatnich latach pojawiło się sporo tanich połączeń lotniczych z Polski do europejskich i pozaeuropejskich portów. Nie ponosząc większego ryzyka, możemy je wykorzystać do wzbogacenia naszej oferty o nowe kierunki.

Również polski rynek przewozów czarterowych, który początkowo borykał się z wieloma problemami, w ostatnim czasie ustabilizował się, a to otwiera przed nami dalsze możliwości rozbudowywania oferty.

Jak już wspomniałem, w tym roku OTI Holding kupił niemieckiego touroperatora Ferien Touristik. Ponieważ rynek niemiecki i polski są pod wieloma względami podobne, pracujemy nad stworzeniem wspólnej strategii, analizujemy, co moglibyśmy robić razem. Na pewno chcielibyśmy wzbogacić polską ofertę o hiszpańskie wyspy, np. Majorkę i Wyspy Kanaryjskie. Otworzymy te kierunki najpewniej w 2019 roku.

Rynek, nie tylko polski, coraz wyraźniej naznaczony jest zmianą generacyjną. Do gry weszło nowe pokolenie cyfrowe, zmieniły się gusta i upodobania klientów, a my musimy się do tych zmian zaadaptować. Od kilku lat dostosowujemy nasz system do sprzedaży pakietów dynamicznych. Obecnie sprzedajemy je wyłącznie z lotami rejsowymi, ale najpewniej w ciągu kilku miesięcy uda nam się włączyć do nich także loty niskokosztowe. Pakiety dynamiczne sprzedają się na razie w dużych miastach, głównie w Warszawie i Poznaniu. Turyści z innych miast są bardziej tradycyjni, wolą podróżować z touroperatorem i spędzać wakacje pod jego parasolem ochronnym, ale jestem pewien, że i to się zmieni. Nie wiem, jak szybko, ale zmiany są nieuchronne.

Nelly Kamińska: Jak Coral Travel Wezyr Holidays, specjalista od Turcji, przetrwał poprzedni sezon, który dla tureckiej turystyki był jednym z najtrudniejszych od lat?

Kaan Ergun: Rzeczywiście nie był to łatwy rok. Po próbie zamachu stanu w lipcu 2016 r. musieliśmy anulować część lotów. Jednak turyści, którzy mimo politycznych zawirowań polecieli na wakacje do Turcji, przekonali się, że nie grozi im żadne niebezpieczeństwo. W efekcie w końcówce sezonu, choć nie reklamowaliśmy się zbytnio, sytuacja wróciła do normy i już w przedsprzedaży rozeszło się 40 procent naszej oferty na rok 2017. W 2016 roku wysłaliśmy do Turcji 62 tysiące turystów, w tym roku - już 90 tysięcy.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek