Przyszłość włoskiego przewoźnika pogorszyła się po odrzuceniu przez pracowników planu restrukturyzacji, przewidującego zmniejszenie zatrudnienia i obniżenie zarobków pracowników naziemnych. Uniemożliwia to ubieganie się firmy o zastrzyk gotówki na bieżącą działalność. Według ludzi znających sytuację, Alitalii, która zatrudnia 12,5 tysiąca ludzi, za dwa, trzy tygodnie skończą się pieniądze.
Linia tracąca 500 tysięcy euro dziennie, stara się o wprowadzenie zarządu komisarycznego z wyznaczeniem specjalnego administratora, który ustali, czy ma szanse przetrwać jako podmiot niezależny - poprzez sprzedaż częściową lub całkowitą - czy też powinna być zlikwidowana.
Władze w Rzymie zabiegają o zgodę Unii Europejskiej na przyznanie Alitalii pożyczki pomostowej w wysokości 400 mln euro na czas znalezienia nabywcy. Jednocześnie minister gospodarki wykluczył jakikolwiek udział państwa w zasileniu jej kapitałem. — Rząd nie będzie uczestniczyć pośrednio czy bezpośrednio w najmniejszym podwyższeniu kapitału — oświadczył Pier Carlo Padoan w parlamencie.
Sprawa przyszłości Alitalii ma wymiar polityczny, bo w interesie rządu nie jest pozwolenie na zniknięcie narodowego przewoźnika przed wyborami, które mają odbyć się przed majem 2018 roku. — Rząd nie jest dość mocny, by pozwolić na upadek Alitalii, zbliżamy się do wyborów a tu w grę wchodzą miejsca pracy — podkreśla specjalista od transportu na Uniwersytecie Bicocca w Mediolanie Andrea Giuricin.
Były premier Matteo Renzi, który zamierza w prawyborach, 30 kwietnia, odzyskać przywództwo w Partii Demokratycznej, obiecał przedstawić do połowy maja plan uratowania Alitalii bez angażowania środków publicznych.