- W historii naszej organizacji nie mieliśmy jeszcze do czynienia z tak dużą liczbą wypadków na stokach narciarskich od początku ferii do ich zakończeń. To smutna statystyka, smutne liczby, które obrazują, co działo się na stokach narciarskich – mówi ratownik TOPR Andrzej Marasek
W stosunku do ubiegłorocznych ferii ratownicy TOPR zanotowali wzrost wypadków narciarskich o ok. 30 procent. Trzeba jednak pamiętać, że wzrosła też liczba narciarzy.
Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni ferii, kiedy wypoczywali uczniowie m.in. z województwa mazowieckiego, doszło do prawie sześciuset wypadków narciarskich. Apogeum wypadkowe nastąpiło 15 lutego. W tym dniu na jednej ze stacji narciarskich doszło do ponad 50 wypadków, a w sumie w ciągu całego dnia - do ponad 100 wypadków na wszystkich podtatrzańskich stokach. Od początku sezonu narciarskiego - a ten jeszcze się nie skończył - doszło do 2,1 tys. wypadków.
Ferie zimowe były wyjątkowo udane pod względem pogody. Niemal cały zimowy wypoczynek pod Tatrami był śnieżny, mroźny i słoneczny.
Według ratowniczych statystyk coraz częstszą przyczyną wypadków narciarskich są zderzenia z innymi narciarzami, które z reguły skutkują poważnymi obrażeniami. Paradoksalnie do największej liczby wypadków narciarskich dochodziło na najłatwiejszych trasach, oznaczonych kolorem niebieskim.