Salma Elloumi Rekik, minister turystyki i rzemiosła artystycznego Tunezji, odwiedziła Warszawę przy okazji obchodów 20-lecia obecności w Polsce Tunezyjskiego Urzędu ds. Turystyki, a także 24. Międzynarodowych Targów Turystyki TT Warsaw ("TT Warsaw, czyli renesans targów turystycznych"). Turystyka.rp.pl była jedyną redakcją, której udzieliła wywiadu.
Anna Kłossowska: Według informacji Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, polscy turyści jeżdżący z biurami podróży wybrali Grecję. Tunezja znalazła się dopiero na 16. miejscu w rankingu (0,6 proc. wyjazdów). To efekt obaw przed terroryzmem po zamachach na turystów w muzeum Bardo i w hotelu Imperial Marhaba w Susie w 2015 roku. Czy może Pani zapewnić, że teraz jest bezpiecznie?
Salma Elloumi Rekik, minister turystyki i rzemiosła artystycznego Tunezji: Rok 2015 był dla nas bardzo trudny. Jesteśmy młodą demokracją i warto zdać sobie sprawę, że gdy mówimy o arabskiej wiośnie, to udała się ona tylko w naszym kraju. Jesteśmy celem terrorystów z innych krajów, ponieważ oni nie chcą, abyśmy odnieśli sukces w transformacji, jaka się teraz u nas dokonuje.
Bardzo szybko po atakach, o których pani wspomniała, zaczęliśmy wprowadzać usprawnienia w naszym systemie krajowego bezpieczeństwa. To jest absolutny priorytet, jaki sobie wyznaczyliśmy. Współpracujemy w tym zakresie z ONZ. Wprowadzamy specjalne procedury celem zabezpieczenia hoteli, lotnisk, tych wszystkich miejsc, w których gromadzą się turyści, a każdy obiekt musi się do nich zastosować. Jest to tak samo ważne, jak przepisy dotyczące higieny. Są to rozwiązania podobne do stosowanych w krajach europejskich, jak Francja, która przecież doświadczyła kilku zamachów.
Przy zabezpieczeniu hoteli pomogli nam eksperci z Niemiec i ta inicjatywa objęła wszystkie obiekty hotelowe w całym kraju. Zgodnie z nowymi przepisami, nikt nie może otworzyć nowego hotelu, o ile nie wprowadził tych systemów bezpieczeństwa.