Protestujący domagają się przystąpienia do negocjacji nowych umów zbiorowych. W zależności od dnia, madryckie metro nie będzie jeździło w godzinach porannego albo popołudniowego szczytu.

Strajkujący narzekają na brak personelu. Przypominają, że w ciągu dwóch ostatnich lat liczba pracowników metra zmniejszyła się o tysiąc. Najbardziej spornym żądaniem jest wliczenie do wymiaru godzin przejazdu ze stacji metra, na której kończą pracę, do tej, na której zaczynali. - Zaczynasz jazdę w jednej części Madrytu, a możesz skończyć w przeciwległej. Kończysz pracę o drugiej nad ranem, a musisz dostać się do początkowej stacji, gdzie zostawiłeś samochód i dopiero wrócić do domu - wyjaśnia uczestniczka strajku.

Dzisiaj mieszkańcy stolicy Hiszpanii mieli problemy z dojazdem do pracy. Protest trwać będzie z przerwami do 24 czerwca i zakończy się dwa dni przed wyborami do hiszpańskiego parlamentu.