Krwawy poranek w Kairze

Kilkudziesięciu zwolenników obalonego prezydenta Mohameda Mursiego zginęło nad ranem w Kairze. Odsunięte od władzy przez armię Bractwo Muzułmańskie wzywa Egipcjan do powstania

Publikacja: 08.07.2013 13:01

Krwawy poranek w Kairze

Foto: AFP

- Nie mogę uwierzyć, że nasza armia strzela do pokojowo nastawionych ludzi. Wśród zabitych są dzieci, co najmniej dwoje – mówi „Rz" łamiącym się głosem Dina Zakaria, działaczka utworzonej przez Bractwo Muzułmańskie Partii Wolności i Sprawiedliwości.

Do masakry, najpoważniejszej od środy, gdy Mursi został pozbawiony urzędu, doszło o świcie podczas protestu pod klubem oficerskim Gwardii Republikańskiej w Nasr City, na wschodnich przedmieściach Kairu. Armia zapewnia, że otworzyła ogień, bo protestujący zaatakowali koszary. Używa wobec nich określenia „terroryści".

Dina Zakaria, która kilkanaście godzin wcześniej była w tej okolicy, mówi: - Nie mamy broni, nie mamy żadnych zbrojnych milicji. Protestować przychodzą zwykli ludzie, z żonami, matkami, dziećmi, nie wszyscy związani z Bractwem Muzułmańskim, bo to, co zrobiła armia – zamach na demokrację – nie podoba się też innym.

Prawdopodobnie właśnie w koszarach w Nasr City przetrzymywany jest w areszcie Mohamed Mursi. W tej dzielnicy, 10 minut spacerem od koszar, znajduje się meczet Rabaa al-Adawija, najważniejszy punkt oporu politycznego zwolenników obalonego prezydenta. W piątek do dziesiątek tysięcy demonstrantów przemówił tam Mohamed Badia, przywódca Bractwa Muzułmańskiego, o którym wcześniej mówiono, że został aresztowany.

Według danych ministerstwa zdrowia zginęło 43 demonstrantów i jeden oficer. Bractwo mówi o ponad 50 ofiarach śmiertelnych. Ponad 300 osób zostało rannych.

Zwolennicy Bractwa protestują głównie na biednych przedmieściach, a zwolennicy nowych porządków świętują głównie na centralnym placu Tahrir. Wychwalają tam armię, która odegrała najważniejszą rolę w pozbawieniu Mursiego władzy, i jej szefa gen. Abdela Fataha as-Sisiego.

Dla izolowanego przez wszystkie siły polityczne i prześladowanego Bractwa to gen. As-Sisi jest teraz głównym wrogiem.

- Nie wiem, dokąd zmierza Egipt. Ale jeżeli generał Sisi wydaje rozkaz zabijania, to zapewne się boi, że może zostać zabity. Bo tak naprawdę to za nami stoi naród, miliony Egipcjan oburzonych atakiem na wolność na demokrację. Nasi przeciwnicy są słabi, ale mają broń – mówi Dina Zakaria, młoda, wykształcona i nosząca kolorową chustę na głowie przedstawicielka partii Bractwa Muzułmańskiego.

Bractwo wydało oświadczenie, w którym zabitych uznało za męczenników. Podkreśliło pełne zaufanie do armii, w której – jego zdaniem - tylko część dowództwa odpowiada za zamach stanu.

Jerzy Haszczyński z Kairu

Bractwo Muzułmańskie wezwało do powstania

"Partia Wolności i Sprawiedliwości apeluje do wielkiego narodu egipskiego, by powstał przeciwko tym, którzy chcą skraść jego rewolucję za pomocą czołgów i opancerzonych pojazdów choćby po trupach" - głosi oświadczenie PWiS na Facebooku.

Według wstępnych informacji wojska krótko po świcie w poniedziałek uzbrojeni napastnicy powiązani z Bractwem Muzułmańskim usiłowali przypuścić szturm na budynek Gwardii Republikańskiej w Kairze, strzelając ostrą amunicją oraz rzucając ładunki zapalające z pobliskiego meczetu i dachów okolicznych budynków. Siły bezpieczeństwa miały jedynie odpowiedzieć ogniem na zagrożenie.

Podczas próby szturmu "zbrojnej grupy terrorystycznej" zginął jeden przedstawiciel sił bezpieczeństwa, a sześciu zostało poważnie rannych - głosi oświadczenie sił zbrojnych na stronie państwowej agencji prasowej. Aresztowano 200 napastników uzbrojonych w broń palną i amunicję - dodano.

pap

- Nie mogę uwierzyć, że nasza armia strzela do pokojowo nastawionych ludzi. Wśród zabitych są dzieci, co najmniej dwoje – mówi „Rz" łamiącym się głosem Dina Zakaria, działaczka utworzonej przez Bractwo Muzułmańskie Partii Wolności i Sprawiedliwości.

Do masakry, najpoważniejszej od środy, gdy Mursi został pozbawiony urzędu, doszło o świcie podczas protestu pod klubem oficerskim Gwardii Republikańskiej w Nasr City, na wschodnich przedmieściach Kairu. Armia zapewnia, że otworzyła ogień, bo protestujący zaatakowali koszary. Używa wobec nich określenia „terroryści".

Pozostało 84% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek