Pierwsza grupa pasażerów statku zamierza złożyć w tym tygodniu pozew zbiorowy w sądzie na Florydzie przeciwko właścicielowi statku, który 13 stycznia zatonął u wybrzeży Toskanii.
Proces może być długi, bo najpierw trzeba ustalić, kto ponosi winę za katastrofę. Ale szanse na zwycięstwo są duże, bo błędy i zaniedbania armatora i załogi były ewidentne. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że kapitan skierował statek w pobliże brzegu, bo chciał pozdrowić znajomego. A kiedy okręt uderzył w podwodną skałę i zaczął się przechylać, bagatelizował problem. Dopiero po godzinie dał rozkaz ewakuacji. Przeprowadzono ją nieudolnie. Na statku wybuchła panika. 13 osób zginęło, a 24 uznaje się za zaginione. Wielu z 4 tysięcy pasażerów przeżyło traumę. Kapitan Francesco Schettino, który opuścił pokład cztery godziny wcześniej niż ostatni pasażer, przebywa w areszcie domowym.
Włoskie media podejrzewają, że spóźniona decyzja o ewakuacji mogła być podyktowana względami finansowymi. W wypadku ewakuacji każdy z pasażerów jest bowiem uprawniony do 10 tysięcy euro odszkodowania. Kosztowałoby to organizującą rejs firmę Costa Cruises 30 milionów euro. Śledztwo wykazało, że kapitan trzy razy rozmawiał przez telefon z jej władzami, zanim dał rozkaz do ewakuacji. Teraz Costa Cruises nie dość, że straciła statek wart 500 milionów euro, może być zmuszona do wypłacenia ogromnych odszkodowań.
Na razie firma próbuje zniechęcić pasażerów do składania pozwów. - Staramy się zrobić wszystko, co w naszej mocy dla osób, które ucierpiały. Nie tylko otrzymają zwrot kosztów, ale dostaną też propozycję 30 procent zniżki na przyszłe rejsy – powiedział rzecznik Costa Cruises.
Pasażerowie już otrzymali list z ofertą rekompensaty. W ramach poprzedniego biletu mogą zarezerwować pięciodniowy rejs na innym statku. Mogą też wybrać rejs 11-dniowy, dopłacając 100 euro. Jeśli nie będą chcieli wybrać się w podróż, otrzymają zwrot kosztu biletu, hoteli i przelotów. Costa Cruises poinformowała też pasażerów, jak mogą otrzymać rekompensaty za utracone kosztowności.