W hierarchii ważności gadżetów smartfon pokonał już laptopa. Wraz z pojawianiem się nowych modeli, z których każdy kolejny bogatszy jest o nowe udogodnienia, nasze prywatne komputery powoli tracą monopol na wiele funkcji. Ostatnio, dzięki wykorzystaniu technologii OLED w wyświetlaczach i jakości odtwarzania wideo 4K HDR, smartfony Sony podjęły walkę o pierwszeństwo w dostarczaniu użytkownikowi rozrywki wizualnej. Mówiąc prościej: Japończycy postanowili zminiaturyzować telewizory Sony BRAVIA i wypuścić je z nami na spacer do parku. Jakby tego było mało, wszystko wskazuje na to, że być może wkrótce będziemy mogli usunąć z domu wielkie, niewygodne biurka. Coraz większe proporcje ekranów, bezramkowa obudowa i dzielony ekran w najnowszych modelach gwarantują wygodną pracę poza naszym centrum dowodzenia. A co z aparatami fotograficznymi i kamerami? W tych kategoriach smartfony, które jeszcze kilka lat temu nie mogły się równać profesjonalnym lustrzankom, a nawet zwykłym cyfrówkom, bywają dziś absolutnie bezkonkurencyjne. Wystarczy odrobina umiejętności, dobry program do obróbki, wprawne oko i może jeszcze zręczny palec, by móc zadziwiać świat prawdziwymi dziełami fotograficznej sztuki. I nie ma w tym słowach cienia przesady. I oto dziś, na początku 21 wieku wszyscy nosimy urządzenie, o którym Stanisław Lem fantazjował sześćdziesiąt lat temu w powieści „Obłok Magellana”. W książce wydanej w 1955 roku pisał mistrz o małym „telewizorku”, do którego można przelać wszelkie dane i nosić przy sobie. Rzecz jednak w tym, żeby tych danych nie utracić.
Po więcej informacji na temat telefonu Sony Xperia XZ3 odsyłamy na stronę producenta: https://www.sonymobile.com/pl/products/phones/xperia-xz3/
Smartfon IP86, czyli …choćby potop
Skoro smartfon tak bardzo zawładnął naszym życiem, a jego awaria oznacza niemal natychmiastowa dezorganizację w wielu jego sferach, chcemy mieć pewność, że urządzenie da sobie radę nawet w ekstremalnych warunkach. Po prostu musi. Gwałtowna ulewa, atak śnieżycy, upadek na podmokłym terenie, praca w zapylonym środowisku, burza piaskowa – żadna z tych ewentualności nie ma wpłynąć na funkcjonowanie urządzenia. Nowoczesne telefony komórkowe mają być nie tylko maksymalnie użyteczne, ale również wytrzymałe i bezawaryjne. Czy to w ogóle możliwe?
O tym, do jakiego stopnia nasz smartfon jest odporny na warunki zewnętrzne, dowiemy się z jego normy IP. Internation Protection Ratings (bo tak brzmi rozwinięcie skrótu), mówi nam, czy obudowa urządzenia jest w stanie poradzić sobie z wodą i zabrudzeniami (np. piasek, pył itd.). Nie istnieje jedno znaczenie słowa „wodoodporny” lub „pyłoodporny”. Stopień odporności na zanieczyszczenia określany jest bowiem przez cyfry, które następują po skrócie IP. Jak w takim razie odczytywać tę normę? Proponujemy krótki przewodnik.
Jak czytać z IP?
Skoro już wiemy, co oznacza skrót IP, możemy skupić się na cyfrach. Po dwóch literach następuje zestawienie dwóch cyfr – pierwsza informuje użytkownika o stopniu ochrony przed ciałami stałymi (od 1 do 6), druga określa wodoodporność (od 0 do 8). Jeżeli urządzenie jest w pełni odporne na oba z wymienionych czynników, będzie oznaczone jako smartfon IP68. Bywa, że z jakichś powodów producent nie ma zamiaru podawać wszystkich danych. Wtedy jedna z cyfr zastępowana jest literą „X” (np. IPx8 czy IP8X). Lepiej jednak rozglądać się za modelami, które dają nam jasność co do swojej trwałości.