Touroperatorstwo nie jest branżą, która charakteryzuje się wysokimi marżami, czy dużą rentowności. Wręcz przeciwnie, to jest raczej balansowanie na granicy opłacalności. Nasza firma jest jednak zdrowa, ma mocne kapitały własne [35,2 mln złotych, jedne z największych w branży – ff. Zobacz tabelę wyników najlepszych biur podróży]. Choć wynik zeszłego roku był na nieznacznym minusie [1,1 miliona złotych straty netto – ff] z perspektywy koncernu Thomasa Cooka, w grupie europejskich rynków, na których on działa, nasz wynik jest pozytywny. Mogę więc z ręką na sercu stwierdzić, że sytuacja Neckremanna jest stabilna.
Inna rzecz, że rynek jest niezwykle konkurencyjny i toczy się na nim bój o to, kto będzie pierwszy – wiemy, że TUI ma tę ambicję – a firm, które okupują pierwsze miejsca jest znaczne grono, bo nie tylko wspomniana Itaka, ale i Rainbow, który się doskonale rozwinął w ostatnich latach, TUI próbuje ich dogonić dumpingując ceny, te ceny są nieprawdopodobnie niskie stąd ogromnym wyzwaniem jest osiąganie pozytywnych wyników finansowych w tak zażartym boju o przodownictwo, w którym głównym orężem jest cena. Oprócz tego konkurenci wyrywają sobie najlepsze kąski, czyli hotele na poszczególnych kierunkach.
Ta walka o dostęp do ciekawej bazy hotelowej to też są ogromne pieniądze wykładane w formie depozytów i przedpłat, żeby kupić wyłączność.
Równie intensywny jest jednocześnie „bój o ladę". Pierwsze sklepy w nowo budowanych w latach 90. w centrach handlowych uruchamiał chyba właśnie Neckermann. Tą drogą poszli, najpierw powoli, nasi konkurenci. A w ostatnich latach byliśmy już świadkami walki o lokale sklepowe. Najwięksi, którzy mają po dwieście biur własnych i franczyzowych, w większości mieszczących się w centrach handlowych, wywindowali stawki najmu do absurdalnego poziomu. To też jest ogromny koszt, stać na niego tylko największych. A oni traktują utrzymanie tych sklepów w części jako działanie marketingowe – chcą mieć widoczny szyld w miejscu odwiedzanym przez tysiące ludzi dziennie.
Dlaczego Neckermann nie poszedł tą drogą, skoro był jednym z czołowych touroperatorów?
Naszym priorytetem, celem postawionym przez właściciela, którym są akcjonariusze Thomasa Cooka, jest wypracowywanie zysku. Nie udziały w rynku, nie liczba klientów, nie liczba salonów sprzedaży, ale wyłącznie pozytywny wynik finansowy.
Czy to nie idzie w parze? Nie powinniście właśnie starać się o wynik finansowy starając się o rozwój? Przecież wszystkie firmy, tak ciężko walczące na opisanym przez pana rynku, przynoszą zyski. Przy małej marży tylko duże obroty zapewnią duży zysk.
Przyznam, że działania konkurentów okazały się skuteczniejsze niż strategia Neckremanna, realizującego strategię Thomasa Cooka w Europie. Wprawdzie ta strategia pozwoliła zachować wynik finansowy, ale doprowadziła do znaczącej utraty udziału w rynku.
Ale można też spojrzeć na to w ten sposób, że przy 4500 zarejestrowanych w Polsce firm turystycznych bycie w czołówce jest dobrym wynikiem [Neckermann Podróże jest szósty pod względem przychodów w kraju – ff], szczególnie, jeśli można się pochwalić pozytywnym wynikiem finansowym. Nie wszyscy zostają miss świata, czy miss Polski. Udaje się to tylko jednostkom. Szczególny szacunek należy się Itace, która z niedużego miasta [siedziba firmy mieści się w Opolu – ff] wywindowała się na czołowe miejsce, bijąc w kraju na głowę europejskie potęgi, jak TUI i Thomas Cook.
Jak swoją drogę do sukcesu widzi Thomas Cook? Co zdecydowało, że konkurs na szefa Neckermanna wygrał Maciej Nykiel? Co Piątek poradził swojemu następcy? Już wkrótce odpowiedzi na te pytania w drugiej części wywiadu: „Krzysztof Piątek: Było wspaniale".