Danuta Walewska: Jest pan szefem IATA od roku. Które z wydarzeń na rynku transportu lotniczego pana zdaniem było w tym czasie najważniejsze?
Alexandre de Juniac: Chyba zaostrzenie przez rządy zasad kontroli bezpieczeństwa. To nie powinno się odbywać bez konsultacji z branżą. Nie będę ukrywał, że zostaliśmy zaskoczeni wprowadzonym przez Stany Zjednoczone zakazem wjazdu przedstawicieli kilku krajów. Wszystko było źle przygotowane i nieskoordynowane w dziedzinie tak wrażliwej jak bezpieczeństwo.
Drugie to kryzys infrastrukturalny, jaki widzimy w Europie, Stanach Zjednoczonych, a także w Chinach. Wszędzie jest coś nie tak – czy to chodzi o lotniska, czy o kontrolę ruchu lotniczego. Widać, że niedociągnięcia są tutaj ogromne. Poprawa tej sytuacji powinna być podjęta jak najszybciej, ponieważ realizacja takich przedsięwzięć z zasady trwa długo – minimum dziesięć lat. A jest to sprawa niesłychanie pilna, zwłaszcza ze względu na spodziewany rozwój lotnictwa.
Widzę też zjawisko pozytywne – właśnie tempo rozwoju lotnictwa. Dzieje się tak nie tylko ze względu na korzystną sytuację gospodarczą na świecie, ale też ma w tym udział branża, która się przygotowała i korzysta teraz z owoców swojej pracy. Przewoźnicy zainwestowali we flotę, w nowe produkty, obniżyli koszty, przyspieszyli cyfryzację. Branża stała się silna i dojrzała.
Prognoza IATA na 2018 rok dla branży lotniczej jest bardzo optymistyczna. Co leży u podstaw takich przewidywań?