Reklama

Włosi boją się czikungunii

W Rzymie i pobliskim Anzio zanotowano 17 przypadków tropikalnej gorączki, czikungunii. Władze obawiają się epidemii

Aktualizacja: 14.09.2017 09:42 Publikacja: 14.09.2017 09:32

Włosi boją się czikungunii

Foto: Wikipedia

Niepokój wzbudza to, że żadna z zarażonych osób nie była ostatnio w tropikalnym kraju. Oznacza to, że ogniska choroby znajdują się w południowo-wschodnim Rzymie i Anzio, gdzie wielu rzymian ma domy wypoczynkowe i wyjeżdża na wakacje. W związku z tym na miesiąc wstrzymano pobieranie krwi od ponad miliona mieszkających tam osób.

Czikungunię przenoszą tak zwane komary tygrysie. Pojawiły się one we Włoszech pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. Choroba objawami przypomina grypę i nie ma na nią szczepionki. Śmiertelność wśród dorosłych wynosi 4 promile, ale wśród dzieci do pierwszego roku życia sięga prawie 3 procent. Groźne są też powikłania - pojawiające się po gorączce bóle stawów mogą trwać nawet kilka lat.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Turystyka
Dolina Sanu i Wisły: pięć perełek, które zaskakują
Turystyka
Wizz Air uruchamia nowe połączenie. Popularny kurort dostępny bezpośrednio z Warszawy
Turystyka
Kruche imperium „Królowej Zakopanego”
Reklama
Reklama