Na prośbę swoich członków Polska Izba Turystyki porównała ostrzeżenia ministerstw spraw zagranicznych dziesięciu krajów odnośnie do podróżowania do Tunezji. Najliczniej Tunezję odwiedzają: Rosjanie, Francuzi, Niemcy, Włosi, Czesi, Anglicy, Belgowie, Szwajcarzy, Hiszpanie, Ukraińcy i Polacy. Dlatego PIT wziął pod lupę komunikaty krajów, z których pochodzą ci turyści. Chodziło o to, by zobaczyć, jak na tym tle plasuje się polski resort. Okazało się, że idzie on najdalej w ocenie zagrożenia.
"Zestawienie to nie jest oceną stanu bezpieczeństwa, lecz podsumowaniem treści ostrzeżeń wydawanych przez poszczególne ministerstwa spraw zagranicznych" - czytamy w komunikacie PIT.
Choć ministerstwa spraw zagranicznych wszystkich badanych krajów zwracają uwagę na zagrożenie terrorystyczne w Tunezji, każde z nich wprowadza nieco inny poziom ostrzeżenia dla podróżnych. W większości jest to alert żółty (zbliżony do naszego drugiego stopnia w czterostopniowej skali, czyli „ostrzegamy przed podróżą") i dotyczy terenów turystycznych. Czerwony zaś (zbliżony do naszego trzeciego stopnia „nie podróżuj") zarezerwowany jest dla terenów położonych w pobliżu granic z Libią i Algierią. Jedynie polskie MSZ obejmuje alertem czerwonym cały teren Tunezji - wyjaśnia PIT. Dalej opisuje sytuację we wszystkich państwach:
"Francuskie, niemieckie, szwajcarskie, czeskie i hiszpańskie ministerstwa zalecają zachować ostrożność w przypadku podróżowania do Tunezji i odradzają wyprawy na południe, w okolice granicy z Algierią i w pobliże granicy z Libią.
Obywatele Belgii, zachowując należytą ostrożność, mogą podróżować w niektóre regiony Tunezji, w tym wybrzeże z takimi miejscowościami jak Mahdia, Monastyr, Susa, Hammamet, Nabeul, Tunis i Bizerta. Podróże do pozostałych części Tunezji nie są zalecane. Wyjazdy w okolice przygraniczne z Libią i Algierią są formalnie odradzane.