Zarząd firmy i związki zawodowe negocjują nowe warunki płacowe. Strona społeczna uważa, że skoro poprawiają się wyniki finansowe przewoźnika, to i system wynagradzania powinien się zmienić. Według informacji „Rzeczpospolitej" zysk operacyjny za rok 2016 może sięgnąć 200 mln złotych.
Wiadomo że negocjacje nie dotyczą tylko pieniędzy, ale i innych spraw kluczowych dla przyszłości LOT-u. We wspólnym oświadczeniu z 3 grudnia związki i zarząd poinformowały jednak, że nie będą komentowały wyników rozmów, które są „merytoryczne" i, że strony „mają nadzieję poinformowania o pozytywnym ich finale". – Mamy nadzieję, że uda się to zrobić jeszcze przed końcem 2016 roku. W każdym razie jest na to ogromna szansa – mówi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
Wiadomo już, że system wynagrodzeń się zmieni, bo w firmie będzie dużo więcej pracy. Zarobki personelu pokładowego i pilotów będą uzależnione od liczby wylatanych godzin, a nowe warunki mają obowiązywać od początku 2017 roku.
Związkowcy nieoficjalnie przyznają, że rozmowy z zarządem toczą się w zupełnie innej atmosferze, niż było to rok temu. Pomogły w tym lepsze perspektywy polskiego przewoźnika: nie tylko wynik finansowy, ale i informacje, że flota wyraźnie się powiększy o tak lubiane przez załogi boeingi dreamlinery, B737 neo i B737 MAX. Pojawiły się szanse na nowe połączenia. – Wreszcie zaczynamy wierzyć, że się uda – mówi jeden z pracowników.
Cały proces zmiany systemu wynagrodzeń w Locie jest bardzo skomplikowany. Po zakończeniu negocjacji i podpisaniu porozumienia pracodawca będzie rozmawiał indywidualnie z każdym z 1,5 tysiąca pracowników – tłumaczy Kubicki.