Mały ruch graniczny z Rosją i Ukrainą został czasowo wstrzymany 4 lipca, przed szczytem NATO w Warszawie i Światowymi Dniami Młodzieży. Po ŚDM ministrowie spraw wewnętrznych i spraw zagranicznych oświadczyli, ze ze względów bezpieczeństwa mały ruch nie będzie na razie przywrócony.
Protestują przeciwko temu samorządy Pomorza i Warmii i Mazur. Dzisiaj przyłączyli się do nich politycy opozycji. Politycy PO zaapelowali do rządu o przywrócenie ruchu z Rosją. Jak mówił poseł Platformy Robert Tyszkiewicz, "mały ruch graniczny to jest udogodnienie dla mieszkańców obszarów przygranicznych". - Mały ruch graniczny oznacza tylko korzyść ekonomiczną. Nie ma nic wspólnego z wielką polityką - przekonywał.
Były marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas (PO) podkreślał, że mały ruch jest istotny dla mieszkańców tego województwa. - Zawieszenie go, a właściwie - dzisiaj można by powiedzieć po wypowiedziach przedstawicieli rządu - zamknięcie spowoduje pogorszenie sytuacji ekonomicznej województw warmińsko-mazurskiego i pomorskiego - podkreślił.
W interpelacjach do MSWiA i Ministerstwa Rozwoju posłowie PO Agnieszka Pomaska i Piotr Cieśliński podkreślili, że Rosjanie w samym tylko 2015 r. wydali na Pomorzu oraz na Warmii i Mazurach ok. 286 mln złotych.
Jak przypomina Tyszkiewicz, mały ruch graniczny jest regulowany umową międzypaństwową, którą zawarły rządy Polski i Rosji, ratyfikowały parlamenty i podpisali prezydenci. - To niepotrzebne szukanie kłopotów w relacjach ekonomicznych - mówi polityk.